Niedźwiadki i prosiaczki

Historia XX wieku nauczyła nas, że nawet najstraszniejsze ideologie czerpią siły z mas zwykłych ludzi. Wszak z autopsji wiem, że normalnych i pracowitych ludków można znaleźć na najniższym szczeblu nawet tak zwyrodniałej instytucji, jaką jest Komunistyczna Partia Czech. Mogą to być ludzie, którzy zagalopowali się trochę za bardzo w lewicowym myśleniu, życie dało im w kość, albo po prostu lubią kolor czerwony.

Jednak to przywódcy ustalają prawdziwe oblicze partii. I czym wyżej w hierarchii takich ugrupowań, tym większe prawdopodobieństwo, że trafimy na jakąś ofiarę, którą moglibyśmy podejrzewać co najmniej o lekkie zaburzenia umysłowe, w gorszym wypadku o całkowity obłęd.

Pięknym i widowiskowym przykładem ksenofobii i paranoi jest dla całej Polski już od ładnych kilku lat Liga Polskich Rodzin. Politycy wylęgający się z tego gniazdka błyskają takimi pomysłami, że ich czeski odpowiednik – poseł Karas, który z dzikim uporem psuje renomę całej partii chrześcijańskich demokratów – może tylko cmokać z podziwem. Podziwiajcie wraz ze mną najnowsze arcydzieło tej polskiej rodzinki : otóż w Lublinie radni z LPR zaprotestowali przeciwko nazwaniu jednego z miejscowych przedszkoli imieniem Kubusia Puchatka, gdyż jest on „zbyt trywialny” oraz „kontrowersyjny ideologicznie”, ponieważ – uwaga! – „tę bajkę dla dzieci wymyślili niemieccy protestanci w celu zdyskredytowania katolickich przykładów do naśladowania”. Rzucało się cegłami w gejów i lekarzy wykonujących aborcje, teraz przyszła kolej na Puchatka. Można przy okazji złoić skórę Fizi Pończoszance czy Muminkom, bo kto wie, skąd to plugastwo wylazło.

U nas tyż wesoło. Partia Czerwonych ogłosiła, że poda do sądu Ester Kočičkową, która w swojej audycji satyrycznej porównała ich do prosiąt. Pomińmy fakt, że towarzysze są obrażalscy jak Helena Vondráčkowa i że przydałoby się trochę polotu. Zabawniejsze jest to, że sami pokazali, jaka jest ich prawdziwa natura, kiedy naczelnik Grebeníček wyjechał sobie do Północnej Korei, gdzie pogratulował oficjalnie wielkiemu Kimowi tego, że doprowadził państwo do takiego rozkwitu gospodarczego, stawiając Koreę za wzór socjalistycznego państwa. A to, że tam dziatwa trawę żre a opozycję ścina się jak żyto, to chyba nic.

No i w ten sposób pomysłowy Miroslav wybronił się z oszczerstwa pani Ester, która porównała ich do trzody chlewnej. Dowiedziałem się bowiem  z pewnego filmu dokumentalnego, iż „babucie” są zwierzętami nie tylko inteligentnymi, ale też bardzo wrażliwymi. Gdzie tu do wyżej wspomnianego osobnika?

A mi ciarki chodzą po plecach na samą myśl o tym, co by się stało, gdyby takie postacie dorwały się do koryta.

Brr.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *