Felieton 219 – Nagroda za marudzenie

Nic Cię nie cieszy? Daremnie poszukujesz sensu w swoim życiu? Wszystko wali Ci się na głowę? Wybornie, poproś szefa o podwyżkę – prawdopodobnie należysz do ścisłej czołówki najlepszych pracowników.

abstract0112lightbox

Przez długie lata w społeczeństwie pokutowało przekonanie, że aby osiągnąć sukces, trzeba myśleć pozytywnie. A tu banan. Badania wykazały, że to właśnie czarnowidztwo jest najlepszym katalizatorem innowacji, umożliwia o wiele lepiej ocenić sytuację i przygotować się na ewentualne problemy i zagrożenia. Te same badania dowiodły też, że ludzie w złym nastroju mają dwukrotnie lepszą pamięć. Masz ci los – nie dość, że przez cały czas skupiają się na swoich błędach, to jeszcze pamiętają ich dwa razy więcej!

Ale na tym nie koniec – niektórzy ekonomiści twierdzą nawet, że obecny kryzys jest jednym ze skutków ubocznych promowania pozytywnego nastawienia w stylu „no limits!”. Malkontenci przecież nie wrzucają na szalę całych swoich majątków („bo pewnie znowu mnie okradną”) i nie podcinają firmom nóg brawurowymi, ale ryzykownymi inwestycjami („bo jak się porobi, to będzie na mnie”).

Prawdę powiedziawszy, to bez pesymistów i melancholików trudno sobie wyobrazić nie tylko sztukę (ileż znacie piosenek o miłości napisanych w tonacji durowej?), ale też jakikolwiek postęp techniczny. Któż pracowałby nad nowymi lekami, gdyby każdy pacjent myślał, że jakoś to będzie? Czy starożytne ludy stworzyłyby systemy nawadniające, gdyby po prostu trzymały kciuki i liczyły na deszcz?

Karty podręczników historii są gęsto zapisane nazwiskami optymistów, którzy lekko się zagalopowali. To oni stworzyli wszystkie niebezpieczne utopie i popierali politykę appeasementu, to oni wyruszali na podboje i wybijali sobie zęby, gdy zaatakowali o jedno państwo za dużo. Aleksander Macedoński i Napoleon byli w gruncie rzeczy niepoprawnymi marzycielami. Pesymiści jako pierwsi podnosili głos przeciwko dyktatorom i zbrodniarzom, podczas gdy optymiści byli do końca dobrej myśli.

Ale nie rozpędzajmy się, bo tu pojawia się paradoks. Czyż rasowy pesymista może cieszyć się z dobrej wiadomości, którą przynoszą mu wspomniane powyżej badania? Oj, wietrzę spisek, pewnie ktoś podstępnie chciał nas wprowadzić w dobry nastrój i zniweczyć szanse na awans! Ale nie z nami takie numery, bracia i siostry w chandrze – uszy w dół, usta w podkówkę. Będzie gorzej. Niemiłego dnia życzę, niekochani!