Felieton 230 – Poradnik wyborcy

W związku ze zbliżającymi się wyborami do czeskiego parlamentu i z upadkiem obywatelskiego morale zaobserwowanym wśród moich znajomych postanowiłem spisać krótką instrukcję. Róbcie notatki, bo na końcu będzie sprawdzian.

 

Nie będę wam podsuwał, na kogo powinniście głosować. Bardziej zależy mi na tym, aby zachęcić was do udziału – bez względu na osobiste preferencje lub awersje. A więc, drogi wyborco, generalnie obowiązują dwie proste zasady :

 

Zasada numer 1: ZAWSZE należy chodzić na wybory.

 

Zasada numer 2: W sytuacjach wyjątkowych (trzęsienie ziemi, globalna pandemia, atak wojskowej junty, finał ulubionego serialu) – patrz zasada numer 1.

 

Znajdą się osoby, które twierdzą, że nie głosują, ponieważ nie chcą uczestniczyć w całej tej szopce. I tu przypomina mi się sztuka czeskiego geniusza Jary Cimrmana, w której grupka polarników dryfuje na krze lodowej. Jeden z nich ciągle stara się zrozumieć, na czym polega cały proces dryfowania, aż w końcu stanowczo protestuje: „Nigdy nie dryfowałem i nikt mnie do tego nie zmusi!” – po czym zakłada ręce i siada nadąsany na brzegu kry. Płyniemy razem, przyjaciele.

 

Oczywiście istnieje wiele powodów, dlaczego nie pójść na wybory, ale akurat nie mogę sobie przypomnieć żadnego, który miałby najmniejszy sens. Jeżeli masz ulubioną partię, to oddajesz na nią swój głos. Jeżeli jest partia, której namiętnie nie znosisz, to możesz złośliwie oddać głos na jej przeciwników. Jeżeli uważasz wszystkie duże partie za równo popaprane i zepsute, jeżeli nienawidzisz systemu i pragniesz jego upadku, jeżeli chowasz pod poduszką Orwella lub Bakunina, to oddajesz głos na niszową partyjkę bez najmniejszych szans na powodzenie, a potem siadasz wygodnie i obserwujesz, jak molochy panikują i desperacko starają się ułożyć większość w parlamencie.

 

Gdy wygrają „Twoi” – świętujesz. Gdy wygrają „ci drudzy”, to przez kolejne 4 lata masz satysfakcję, że nie głosowałeś/aś na zgraję zachłannych karierowiczów, którzy doprowadzają kraj do upadku. Win-Win situation, jak mawiają Anglicy.

 

Jeżeli nadal was nie przekonałem, to przypomnę, że zgodnie z najnowszymi badaniami głosowanie jest zdrowe i sexy, odświeża oddech, poprawia potencję i wzmaga porost włosów. Może i nie zadziała za pierwszym razem, ale nie poddawajcie się, chodźcie aż do skutku, w końcu się uda. W 2010 roku pani M. poszła na wybory, a za dwa tygodnie poznała miłość swojego życia i wygrała na loterii suszarkę do włosów. Szczera prawda, przysięgam.

 

Gotowi na sprawdzian? Oto i on, krótki, króciuteńki.

 

Pytanie 1) Kiedy należy chodzić na wybory?

 

a)     Zawsze

 

Zakreśl poprawną odpowiedź.