Felieton 229 – Zbrodnia i kara

Jedną z tradycyjnych potraw w mojej rodzinie jest zupa z kluskami drożdżowymi. Uwielbiam ją i mógłbym ją jeść litrami. Kiedyś dałem spróbować koledze, ale ten wypluł zawartość pierwszej łyżki i spytał z obrzydzeniem, jak możemy jeść takie dziwactwo. No nic, pozwałem go za obrazę uczuć i wygrałem, wyjdzie z więzienia za dwa lata. Kocham nasze sądownictwo.

 

Możecie się śmiać, możecie pukać się w głowę, ale dokładnie tak postrzegam ludzi, którzy wytaczają procesy za obrazę lub znieważenie – obojętne, czy chodzi o osobę publiczną, instytucję czy świętą książkę. Parafrazując słowa Denzela Washingtona w filmie „Filadelfia” – „Proszę mi wytłumaczyć, jakbym był czteroletnim dzieckiem” … w jaki sposób doszliśmy do stanu, w którym obraza uczuć karana jest jako przestępstwo?

 

Biję w tym momencie do wielu, wielu wydarzeń, które w ciągu ubiegłej dekady trafiły (lub prawie trafiły) do sądu – biję do nazwania prezydenta durniem lub kartoflem, do okrzyknięcia premiera matołem, do podarcia Biblii na koncercie lub wystawienia posągu patriarchy przygniecionego meteorytem, do wsadzenia flagi w psią kupę na ulicy. Rozumiem, że ktoś może za niesmaczny dowcip lub ostrą odzywkę wylecieć z pracy, ale grzywna? Więzienie? Gdzie Warszawa, a gdzie Teheran?

 

Od razu zaznaczę, że nie pozbyłem się jeszcze z resztek empatii i całkowicie rozumiem, że wielu ludzi takie ekscesy bolą lub oburzają. Jeżeli jednak zależy nam chociaż trochę na wolności słowa, to powinniśmy nauczyć się rozróżniać między wyrażeniem poglądu a oszczerstwem.

 

Ciemny felietonista jestem, w wielkim świecie nieobyty, ale na mój mały misiowy rozumek prawo już teraz osobno definiuje znieważenie („u Jedzoków gotują paskudną zupę”) i pomówienie („Jedzokowa dosypuje do zupy trutkę na szczury”). Niby jest gites, niby paragrafy odróżniają zwykłą opinię od zwykłego kłamstwa,  ale co z tego, skoro oba przypadki rozwiązują podobnie? Nasze prawo traktuje wyzwisko jak diagnozę.

 

Czy jeżeli ktoś zwymyśla mnie od „imbecyli”, to muszę dowieść, że mój iloraz inteligencji przekracza określony przez psychiatrów limit 49 punktów? Czy jeżeli ktoś nazwie mnie bezmyślną świnią, to muszę przynieść do sądu zaświadczenie od weterynarza, że jestem Homo w miarę sapiens? Pytania mnożą się w nieskończoność … W jaki sposób można obrazić symbol albo flagę? Jak wygląda obrażony Kościół? Ile waży znieważony prezydent?

 

Na szczęście większość pozwów o znieważenie instytucji, symbolu lub imienia kończy się uniewinnieniem, mnie jednak śmieszy sam fakt, że sądy na poważnie zajmują się tak niedorzecznymi oskarżeniami. Słowem – karanie za posiadanie własnego zdania jest bezużyteczną naroślą na cywilizowanym prawie i czym prędzej ją wytniemy, tym lepiej. Skalpel, proszę!