Felieton 268 – Na niewiedzę

No i stało się – wkroczyliśmy w osiemnasty rok trzeciego tysiąclecia. Codziennie słyszymy o rewolucjach w medycynie, transporcie, energetyce… tylko to społeczeństwo ciągle jakieś takie niemrawe. Nosimy w kieszeniach futurystyczne środki komunikacji, a wykorzystujemy je do szerzenia nonsensów, które powinny były wymrzeć przed epoką pary.

Niektórzy eksperci uważają, że głównym winowajcą jest tutaj Internet, ta łatwo dostępna i bezdenna skarbnica wiedzy. Nikt już nie może się usprawiedliwiać brakiem wykształcenia lub pieniędzy, wszystkie informacje są na wyciągnięcie ręki, a nawet na kliknięcie palucha. Znacie ten kawał o facecie, który chwalił się w towarzystwie zdolnością szybkiego liczenia?

„Ok, ile jest 7 razy 135?”

„Osiemdziesiąt trzy!”

„Przecież to nawet nie było blisko…”

„Ale jak szybko!”. Badum tss.

W ciągu kilku minionych lat nieraz byliśmy świadkami tego, jak błędne, ale zdecydowane odpowiedzi zdobywały serca, rozstrzygały dyskusje i wygrywały wybory. Do programów śniadaniowych zapraszani są celebryci, którzy bez zająknięcia wypowiadają się na wszystkie możliwe tematy, począwszy od szczepień ludzi, a skończywszy na rozszczepieniu uranu.

Społeczeństwo wywiera na nas presję, abyśmy mieli wyrobione zdanie na każdy temat, więc oduczyliśmy się odpowiadać „nie wiem”. Wstydzimy się tych dwóch prostych słów, a przecież nie ma w nich niczego żenującego. Wręcz przeciwnie – to sokratejskie uznanie własnej niewiedzy wymaga dużej dawki rozsądku, odwagi i pokory.

Psycholodzy nazywają ten paradoks (nie)wiedzy efektem Krugera-Dunninga, jednak już wcześniej filozof Bertrand Russel trafnie ujął to zjawisko w sentencji „Problem z dzisiejszym światem polega na tym, że głupcy zawsze są pewni siebie, a ludzie rozsądni pełni są wątpliwości.”

Swoje trzy grosze wtrąciła też Wisława na obrażonych łapach. W swoim noblowskim odczycie Szymborska zauważyła, że dyktatorzy, fanatycy i demagodzy zawsze „wiedzą” i że ta wiedza im wystarczy, chociaż (a może nawet ponieważ) „nie wyłania ona z siebie nowych pytań”. Tymczasem „małe, ale mocno uskrzydlone nie wiem” stało i stoi u zarania największych odkryć i fascynacji, zawsze inspirowało do działania i naukowców, i poetów.

Z okazji nowego roku życzę więc nam wszystkim, byśmy odkryli na nowo urok i potencjał niewiedzy. Życzę nam, byśmy nie szli na łatwiznę i nie słuchali kusząco prostych odpowiedzi na skomplikowane pytania; abyśmy nauczyli się mieć wątpliwość.

Ale czy to się uda? Jeżu, nie mam bladego pojęcia.


Tekst ukazał się drukiem w miesięczniku Zwrot 01/2018