Felieton 281 – Przepis na szczęście

Co tam, kochani? Jeszcze Was trzyma noworoczna euforia? Spokojnie, zaraz temu zaradzimy.

Lekarze od dawna twierdzą, że nadmiar pozytywnych emocji szkodzi zdrowiu. Dobra, może nie od dawna, a od dzisiaj – i nie lekarze, a ja. Ja twierdzę, że za dużo pozytywnych emocji szkodzi, a więc postanowiłem zdusić w zarodku optymizm, którego stężenie krótkotrwale wzrasta w okolicach przełomu roku.

Nie dotyczy to oczywiście osób, które solidnie popiły w Sylwestra, ponieważ najlepszym antidotum na noworoczny entuzjazm jest noworoczny kac. Dzięki niemu pierwszy poranek stycznia wita się tak, jak będzie się witać wszystkie kolejne – z jękiem, niechęcią i pełzającym bólem istnienia. Niezawodna szczepionka.

Wszystkim pozostałym, którzy po przeczytaniu jakiegoś motywacyjnego artykułu uwierzyli, że zmiana cyfry w kalendarzu odmieni także ich życie, przynoszę zrewidowaną, bardziej realistyczną listę noworocznych postanowień. A więc od stycznia:

Przestanę palić (dopóki kolega z pracy nie zaprosi na szluga po obiedzie). Kupię karnet na siłownię (i z poczuciem dobrze wykonanej roboty odłożę go na dno najniższej szuflady). Ograniczę oglądanie telewizji (mam przecież jutuba na komórce). Pojadę na urlop za granicę (powiatu). Będę spożywać więcej warzyw i owoców (większość napojów wyskokowych produkowanych jest ze zbóż, winogron, ziemniaków i innych źródeł błonnika, ha!). Będę regularnie czytać (metki chemii domowej stojącej przy WC). Będę się mniej denerwować, będę częściej wychodzić do ludzi (wybierz jedno). Będę realizować swoje pasje, przestanę marnować czas na bzdety (wybierz jedno). Poznam grupę ciekawych, charyzmatycznych ludzi (a nuż mnie przyjmą, dla kontrastu). I w końcu – będę się częściej śmiać (zwłaszcza w zimie, jeżeli mam pod oknem ruchliwy, oblodzony chodnik).

Nie wiem, jak Wam, ale mnie od razu zrobi się lżej na duszy. Pamiętajcie, kluczem do szczęścia i zadowolenia z życia jest ustawienie odpowiednio niskiej poprzeczki oczekiwań. No to – wszystkiego nienajgorszego w Nowym!


Tekst ukazał się drukiem w miesięczniku Zwrot 01/2019

zdjęcie: depositphotos