Mało kto zna w naszych stronach to nazwisko – nie ukrywam, że ja też do niedawna nie miałem pojęcia, kto to taki – a jednak w kręgach koneserów jest ono wymawiane prawie z nabożną czcią. Ten artysta hinduskiego pochodzenia należy bowiem do najbardziej znanych muzyków i producentów w Wielkiej Brytanii i ma za sobą imponujący dorobek -wspomnijmy chociaż remiksy dla Jeffa Becka, Paula McCartney’a czy Stinga, oraz trasę koncertową z tym ostatnim.
Sawhney jest rzadko spotykanym zjawiskiem całkowicie wszechstronnego twórcy a spotkanie z jego twórczością jest zarówno fascynujące, jak i pouczające. Najnowsza płyta „Philtre” nawiązuje klimatami do wcześniejszych (od 1995 ukazało się 5 jego krążków). Sawhney z niewiarygodnym wyczuciem splata wątki i inspiracje muzyczne z rodzinnych Indii z muzyką flamenco i sceną elektroniczną. A to dopiero początek … Nie jest to wcale – jak to często bywa – powierzchowne poskładanie w jedną całość kilku sampli. Na płycie można usłyszeć grę wirtuozów gitary klasycznej, sitar czy też indyjskiego instrumentu perkusyjnego tabla.
„Philtre” jest bardzo różnorodnym albumem. Poza delikatnymi kompozycjami („Spark”) możemy wysłuchać najbardziej jaskrawych kombinacji. Niesłychane jest połączenie surowego gitarowego bluesa z indyjskim duetem i arabskim podkładem orkiestry smyczkowej w utworze „Dead Man”, podobnie egzotyczny wokal urzeka w zwiewnej, elektronicznej kompozycji „Mausam” czy też w utworze „Koyal”. Dwuczęściowa „Noches En Vela” rozpoczyna się jako liryczna hiszpańska ballada, by przerodzić się w masywne, basowe uderzenie rytmu przeplecione finezyjnymi solówkami na gitarze klasycznej. Króciutka etiuda „Brainwaves” jest z kolei mieszanką beatboksu i specyficznego indyjskiego scatu (zainteresowanych tym ekwilibrystycznym rodzajem pracy z ludzkim głosem odsyłam do utworu „Conference” z płyty „Beyond skin” Sawhneya). Przedostatnim utworem jest indyjska ekstaza XXI wieku „The Scratch” – rytm w stylu breakbeat wyłożony wschodnim wokalem i partiami tradycyjnych indyjskich instrumentów.
Kombinacja wschodnich wpływów z flamenco przypomina nieco solowe płyty Johna McLaughlina, legendarnego gitarzysty grupy „Mahavishnu Orchestra”, Nitin Sawhney nie dotrzymuje jednak takiej czystości formy. „Philtre” jest krążkiem zawierającym 17 kompozycji, które są czasami tak diametralnie odmienne, że przesłuchanie jednej wcale nie wypowiada o nastroju reszty albumu. Polecam całość – nieczęsto można odbyć tak szybką muzyczną podróż po świecie.