Choroba

No, chyba nam się ludność na Zaolziu pochorowała. Nic tylko tylko dzwonić do Międzynarodowego Funduszu Zdrowia i prosić o wsparcie medyczne. Niech nad nasze strzechy przylecą śmigłowcami Czerwonego Krzyża, niech zrzucą kilka paczek!

Co mi odbiło? A no – zaszokował mnie wieczór galowy Tacy Jesteśmy. Ale po  kolei …

Już od dłuższego czasu byłem mocno zaniepokojony tym, że pomimo sukcesów Romana Lasoty nie odezwał się publicznie ani jeden głos żądający jego głowy z tej racji, że chłopak nie proklamował swojej polskości. Pewnie niejeden powarczał sobie przed telewizorem, ale nikt nie spisywał petycji ani nie polewał się benzyną przed budynkiem Kongresu Polaków. Nikt nie wpadł też w święte oburzenie na wieść, że czeskie listy przebojów podbiło nasze młode i niewinne dziywcze, Ewa Farna. A przecież już teraz powinno się przeprowadzać na niej egzorcyzmy, wszak na swojej płycie ma dziesięć czeskich piosenek a tylko jedną po polsku. I nic jej nie pomoże to, że sobie polskie „w” zostawiła (i nie pisze się Farnaová). Na dodatek opiekuje się nią ten szatan Wronka, który od dawna brata się z Czechami i gdyby nie jego Wichry, to już dawno by mu ktoś w ciemnej uliczce przywalił „Korzeniami Zaolzia”.

A tu cicho-sza. Aż się chce otworzyć okno i krzyknąć hasło kabaretu Tey : „Co wy, ludzie, chcecie tradycję zmieniać?”. Inny wentyl se mamroki znalazły? A może po prostu niektórzy osobnicy stwierdzili, że naprawdę już nas jest niewiele i że trzeba się trzymać kupą, cieszyć się z każdego osiągnięcia członków naszej społeczności?

Właśnie taki klimat zapanował na Tacy Jesteśmy. Nie było współzawodnictwa, całą resztę uczestników ucieszyła wygrana Oldrzychowic, za kulisami krzątały się grupki nominowanych ludzików śledzących prezentacje „konkurentów”.

Choroba ukochanej nie pozwoliła mi niestety wziąć udziału w poimprezowej wyżerce. A szkoda. Mam takie wrażenie, że coś się zacieśnia.

I miejmy nadzieję, że to nie pętla.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *