Dym

Znowu zaczyna mi się wydawać, że za dużo mamy wolnego czasu i zaczynamy myśleć o głupstwach. Na łamach prasy po raz kolejny zawrzała dyskusja na temat palenia papierosów. Zwolennicy czystych płucek uważają palaczy za masowych morderców, którzy sieją spustoszenie, gdziekolwiek tylko wyzioną swój cuchnący oddech. Z kolei miłośnicy tytoniu oskarżają niepalących o propagowanie idei pasujących raczej do ustroju totalitarnego i głęboko ingerujących w swobody osobiste. Taki mamy świat. W Niemczech obsada pewnego więzienia podpisała apel o zniesienie nieludzkich warunków – kratkowicze uskarżali się na przykład, iż w większości cel nie ma … odtwarzacza DVD. Ludziska po prostu się nudzą, o coś trzeba się od czasu do czasu pobić, aby kości spróchniałe rozruszać.

W gruncie rzeczy cała ta sprawa ma jednak o wiele głębsze podłoże. Problem nikotynowy – tak jak i wiele innych problemów, włącznie z tymi naszymi, polsko – zaolziańsko – czeskimi – nie musiałby istnieć, gdyby ludzie byli tolerancyjni i otwarci. Jeżeli elokwentny niepalący widzi osobnika ćmiącego papierocha, w większości wypadków może usiąść w bezpiecznej odległości, ewentualnie wspomóc płuca otwierając okno. Gdy zaś nie ma takiej możliwości – dobrze wychowany smoluch zgasi peta bez wyzwisk i pogróżek.

Wyobraźcie sobie ten układ – jakiekolwiek uściślenia wcale nie byłyby potrzebne. Na przystanku stoi kilku palaczy – niepalący staje obok. Stoi kilku niepalących – można zabrać tytoniowe śniadanko i spożyć je kilka kroków dalej.

Sęk w tym, że nie żyjemy w świecie utopijnym, ale na tym szarym padole, w którym bardziej prawdopodobne jest, iż niepalący usiądzie obok palącego w pustej restauracji, by molestować go miażdżącą wiązką o moralizująco-medycznym przekazie, zaś palacz zajara sobie papierosa w windzie, jadąc w towarzystwie ciężarnej kobiety.

Po prostu nigdy nie wiadomo, kiedy się trafi na sobka. Dlatego nasi ustawodawcy muszą jakoś się do tego odnieść, co uderza nieraz w zwykłych obywateli. I tak rozluźnienie prawa spowoduje, że więcej pojawi się osobników, którzy poproszeni o zgaszenie papierocha odpowiedzą „Czego?”, buchając dymem w twarz. Zaś jego zaostrzenie doprowadzi do tego, że co bardziej złośliwe typy będą kablowały na policji, gdy zobaczą przez okno człowieka palącego na pustym przystanku.

Sytuację można rozwiązać tylko w jeden sposób. Narzucić podatek od egoizmu. Starczyłoby na leczenie gruźlików oraz na zakup ultranowoczesnej klimatyzacji do ostatniej, zaplutej knajpki.

8 Comments

  • Nie piszesz, że sam palisz, a to ma wielkie znaczenie w tym wypadku. Gdybyś był homoseksualistą, to też byś zaciekle walczył o swoje prawa i uważał, że świat nie toleruje Twojej mniejszości. A co do palenia w miejscach publicznych, to chodzi o kwestie zdrowotne – większość chorych na raka płuc to właśnie palacze aktywni, na drugim miejscu byli pasywni bodajże. Więc jeśli przez kogoś może się mi pogorszyć zdrowie, to mam jak największe prawo do “poproszenia” o przestanie. Samemu niech sobie robi każdy co chce, jak tylko to nie ma negatywnego wpływu na innych.

  • Pisalem juz kiedys przy podobnym temacie – w szkole zreszta tez nas uczyli, ze piszac jakas rozprawke autor powinien okreslic swoje poglady, aby zniwelowac stronniczosc. Staralem sie w tym wypadku pokazac, ze tak czy owak zawsze znajda sie poszkodowani. Staram sie rozumiec palacych i niepalacych, przy odrobinie dobrej woli konflikty nie maja racji bytu. Zreszta – przeciez w felietonie pisze jak byk, ze gdy ktos grzecznie poprosi palacego, by zgasil peta, to ten powinien sie do tego dostosowac. Zgasic, odejsc kilka krokow albo usiasc przy oknie. Tak samo glupstwem byloby nakazac wszystkim ludziom w knajpie zakazac papierochy w chwili, gdy wchodzi jeden niepalacy. Wtedy to od jego kultury osobistej zalezy, czy zrobi scene, czy po prostu oszczedzi se nerwow i pojdzie do restauracji obok.

  • cześć, ale miło że się odezwałeś. Całkiem tu U Ciebie ładnie i zupełnie inaczej. Podoba mi się. Ja tez mam nowego bloga mala-ona198.blog.onet.pl tylko bardzo Cie prosze nie używaj mojego pseudo kulkaa ani imienia. Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki że się odezwałeś

  • Mam podobne zdanie na temat. Jednak to nie ja jestem tą “pierwszą” ani drugą”. Chciałam po prostu poruszyć ten watek. Żal mi takich kobiet… Trzymaj się cieplutko :)

  • Heja….fajnie, że się odezwałeś..a i coś nowego też miło poczytać..tak więc z okazji założenia nowego bloga życzę wielu natchnionych inspiracją dni=)
    ..a co do notki..taki mam świat..no tak niestety..ale te ‘nieludzkie warunki’ więzienne bez DVD..ehm = żenada..
    no, ale nic- trzeba jakoś przetrwać=) pozdrawiam serdecznie.

  • Bardzo fajny pomysł z wprowadzeniem tego podatku. Tylko czy jest możliwe aby się przyjął? Jakoś trudno mi w to uwierzyć..
    Osobiście nie palę i nie znoszę mieć obok siebie kogoś kto pali. Czasami jestem to w stanie zaakceptować, innym razem się buntuję. W końcu bardziej cierpi niepalący… Nie żyjemy w świecie idealnym , więc nie mamy się co łudzić, że potencjalny palący na naszą prośbę zgasi papieroska i uśmiechnie się do nas. To niewykonalne i raczej nieosiągalne w dzisiejszym świecie zdominowanym przez chamstwo. A co do życia publicznego – fajnie byłoby gdyby w restauracjach czy barach były osobne miejsca dla palących i niepalących. To jest jakieś wyjście :)

  • To jest wyjście dla niepalących, ale nie bardzo dla właścicieli restauracji :)
    Nasz świat nie jest idealny a ludzie nie zawsze są mili ani wyrozumiali dla innych. Jedynym wyjściem są rozwiązania prawne, typu wprowadzenia powszechnego zakazu palenia w miejscach publicznych. Nie tylko wprowadzenie zakazu, ale pilnowanie jego przestrzegania przez stróży prawa. Bo nie surowość, ale przede wszystkim nieuchronność kary może przekonać ludzi do przestrzegania prawa.
    Nie piszę tak, bo przestałem niedawno palić i konwertowałem na antynikotynowygo freak-a, ale uważam, że wielu ludziom brak kultury osobistej, by być tolerancyjnym wobec innych ludzi ;)

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *