Czeska Telewizja emituje teraz wieczorynkę o perypetiach małego rysia i jego kumpla, pieska. Niby jest ok, jednak ostatnio włochatym przyjaciołom udało się sprowokować niezłą wymianę zdań między związkiem myśliwych a szefostwem telewizji. Otóż w jednym z odcinków ukazuje się postać w kapeluszu i zielonym kubraku, która stara się ustrzelić bogu ducha winnego rysia. Synowie Huberta nasrożyli się, wszak to pokazywanie dzieciom myśliwego jako bezwzględnego mordercy, kalanie dobrego imienia fachu!
Kto zna jakichś myśliwych, ten dobrze wie, że w tym zawodzie jest podobnie, jak i w każdym innym. Zawsze trafiają się ludzie czujący powołanie, ale także ci, którzy wybierają daną profesję z pobudek niezbyt wysokich lotów.
Jeden mój znajomy dostał się do jednostek wojskowych, dużo mają wyjazdów. Chłopak chce zmieniać świat, ale coraz gorzej mu idzie z utrzymywaniem tego idealizmu – co chwila wraca jakaś grupka z zagranicy i co poniektórzy chwalą się ilością zabitych cywili. Najczęściej dzieci, które latają między wioskami gdzieś po afgańskich skałach i biją z kałasznikowów do transportów żywności oraz leków. Z pierwotnej ekipy znajomego ostało się 4 żołnierzy, którzy po akcji każdego dnia wyciągają pociski z kamizelek kuloodpornych. No i jak – bohaterscy żołnierze, czy cyniczni zabójcy?
Podobnie trudno ocenić myśliwych – bo niby idea słuszna, trzeba nadzorować zwierzynę hasającą po lasach i usuwać chore sztuki. W dodatku cały ten światły cel opleciony jest w sieć pięknych zwyczajów i rytuałów, szacunku do ubitej zwierzyny. Problem jednak w tym, że oprócz tego szlachetnego rdzenia szeregi myśliwych wypełniają także typy, którym oczy zachodzą mgłą, gdy mówią o pocisku rozrywającym tętnicę.
Zresztą, coś tu logicznie nie pasuje – myśliwi niby nie zabijają rysiów. Jednak w anonimowej ankiecie – w której udział wzięło 200 z około 40.000 myśliwych – aż 17 (!!!) zapytanych przyznało się, że zastrzeliło kiedyś rysia. Trzech dodało, że rysich skalpów było więcej. Najczęściej podanym wyjaśnieniem były domniemane szkody w populacji sarn, przy czym w okresie apogeum rysiej władzy pod jego pazurami zginęło 9000 tych zwierząt, zaś w tym samym czasie myśliwi upolowali 100.000 sarn rocznie.
Tak czy owak rysiów dramatycznie ubywa. W ciągu dekady ich liczebność zmniejszyła się o 1/3. Podejrzewam, że nie giną z powodu chorób cywilizacyjnych albo palenia pasywnego. Myśliwi powinni więc oczyścić swoje szeregi – o ile nie chcą, aby z powodu tych niewyżytych jednostek do herbu świętego Huberta trafił też topór rzeźniczy.