Znowu można spokojnie wyjść na polskie ulice. Ludzie odetchnęli z ulgą i ślą podziękowania dla policjantów, doceniając ich bezbłędną pracę. Dzięki świetnej organizacji i kooperacji organów ścigania udało się zamknąć administratorów serwera www.napisy.org, na którym mieściła się baza danych z napisami do kilkuset tysięcy filmów. Według pierwszych doniesień tłumacze prawdopodobnie będą rozstrzeliwani w kolejności alfabetycznej od środy przyszłego tygodnia a trzej członkowie sztabu głównego zostaną rozerwani przez zaprzęg koni na jednym z warszawskich rynków.
Zanim jeszcze pójdą w ruch pierwsze obcęgi i kadzie z roztopionym ołowiem warto się zastanowić, dlaczego policja zajmuje się tego typu działalnością kryminalną. A będę tym razem znowu występował jako ptak, co własne gniazdo kala, gdyż mógłbym krzyknąć tak, jak postać z kultowej „Hydrozagadki” – „JESTEM TŁUMACZEM!”.
Według raportu policyjnego chodziło o zniszczenie szajki dystrybuującej tłumaczenia pirackich kopii filmów. Problem jednak w tym, że każdy może sobie kopiować legalnie zakupione filmy na dysk twardy – a co zrobić, jeżeli jest się koneserem (albo osobą z poważną wadą słuchu) i chce się obejrzeć film w oryginalnym brzmieniu? A tu okazuje się, że dystrybutor zaopatrzył obcojęzyczny film wyłącznie w ścieżkę dźwiękową z lektorem, albo – częsty wypadek w przypadku DVD z naklejką „edycja dla Europy Środkowej” – napisy są, ale po węgiersku?
Oczywiście należy pamiętać, że jakkolwiek by na to nie patrzeć, właściciele napisów.org złamali prawo. I jeżeli mamy być praworządnymi obywatelami, to powinniśmy owo prawo czcić i uznawać. Nawet wtedy, gdy jest durne.
Zakazuje ono bowiem nie tylko sprzedawania nielegalnych kopii – co jest całkowicie zrozumiałe – ale też tłumaczenia jakiegokolwiek filmu bez zgody właściciela praw autorskich. Ciekawe, czy w tym przypadku okolicznością łagodzącą będzie to, że nikt na tym interesie nie trzepał kasy (poza minimalnymi zarobkami z reklam, pewnie ledwie pokrywającymi działalność serwera) i że jakość wielu tłumaczeń zamieszczonych na serwerze była częstokroć lepsza, niż zrobione na odczep napisy oficjalne – co też było zresztą powodem tego, że niejeden tłumacz zatrudniony przez firmy dystrybucyjne po prostu zrzynał teksty darmowo dostępne na serwerze.
Poczekamy na decyzję sądu. Ja tymczasem skrobnę list do wydziału ds. walki z piractwem, by panowie zorganizowali kilka nalotów na gabinety lekarskie i wyłapali szajkę okulistów. Wszak pomagają oni osobom z bagna społecznego oglądać pirackie filmy w lepszej jakości.
Nieźle się uśmiałem, ale niestety tylko z powodu ironicznego stylu pana G-sus’a. Źle się dzieje w państwie polskim. Jeżeli mości panowie uważają, że zamykając serwis z napisami zmniejszą ilość ściąganych filmów, to są w błędzie. Bo ich desperacki akt, to walka z symptomem a nie przyczyną. Ale może dzięku zamknięciu “napisów” ściągająca nielegalnie filmy dziatwa poduczy się obcych języków ;)