Świnki

Neofaszyści, komuniści i inni -iści różnej maści mają niezły ubaw, obserwując polityków i publicznych działaczy, którzy starają się rozmawiać z ekstremistami w sposób godny XXI wieku, nowoczesnej Europy natchnionej przez humanistycznego ducha. I rzeczywiście, trzeba przyznać, iż problem jest niemały – bo jak tu w cywilizowany sposób obchodzić się z moralnym pierwotniakiem?

Tak oto pewien dozorca więzienny, który karierę zbudował na kopaniu dysydentów, stał się posłem. A gdy sprawa się rypła – z uśmiechem odmówił złożenia immunitetu i jął się udzielać wywiadów, w których z uśmiechem pobłażliwego niezrozumienia kwestionuje swoją winę. Z kolei sędzina, która posłała ongiś na stryczek Miladę Horakovą, powiedziała niedawno, że w tych czasach porządnym ludziom nic złego się nie działo.

Zastanawia mnie, czy osiągnęliśmy już taki etap, że bylibyśmy podobnie tolerancyjni, gdyby okazało się, że na przykład jeden z kandydatów na premiera był strażnikiem w obozie koncentracyjnym. Pewnie by argumentował w identyczny sposób : „Panie redaktorze, przecież do obozu trafiali ludzie, którzy musieli czymś zawinić. Porządny obywatel nie miał żadnych problemów.” Wystarczyło przecież hajlować i donosić na tych, którzy nie podnosili prawicy.

W identyczny sposób argumentują też dzisiaj strażnicy w więzieniach Łukaszenki – przecież jeżeli ktoś trafi przed sąd albo za kratki, to nie mogło być z niego żadne niewiniątko. Wieczór po filmie pójdziemy z chłopakami i trochę się z nim pobawimy. Dla dobra ojczyzny.

Najgorsze zaś jest to, że wszyscy ci psychopaci właściwie mają rację – dowodzą tego badania i eksperymenty socjologiczne. Te wielokrotnie potwierdziły, że w odpowiedniej sytuacji, kiedy można zwalić winę na przełożonego, duża część ludzi – bez względu na inteligencję, zawód czy wykształcenie – jest w stanie skrzywdzić albo zabić obcego człowieka.

Większość z nas nigdy nie zostanie wystawiona na tę próbę – nie dowiemy się, w jakim stopniu możemy się ześwinić, jeżeli nic nam nie grozi a wręcz przeciwnie – za upodlenie się dostaniemy cukierka. Nie wiemy też nigdy do końca, którzy politycy zaliczają się do trzody chlewnej, a którzy nie. Najczęściej możemy się tylko domyślać. Dlaczego jednak trzymać przy mocy tych, którzy już wcześniej ochoczo kwiczeli za garść kartofli?

1 Comment

  • W warunkach więziennych albo w czasie wojny następuje odczłowieczanie ofiar, które już nie są postrzegane jako ludzie, ale coś w rodzaju dziwnego gatunku zwierząt. Dlatego np. w Wietnamie nazywali amerykańscy żołnierze swoich przeciwników żółtkami lub skośnookimi. Bo katować albo zabić żółtka, to nie to samo, co zabić człowieka.
    Ja też za bardzo nie rozumiem, jak można tak to tłumaczyć, że warunki, byli zli, dla ojczyzny – dla mnie to są tylko pierdoły i marna próba usprawiedliwiania się. Za pewne rzeczy się nie przeprasza! Po prostu się ich nie robi!!!

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *