Nie mam absolutnie nic przeciwko ruchom równouprawnienia kobiet. Wręcz przeciwnie – chętnie sam se pofeminizuję, jak mi nudno. Ponieważ jednak bawi mnie też analizowanie przejawów fanatyzmu i przesadyzmu w dowolnej postaci, chętnie zwracam od czasu do czasu swe oblicze w stronę grupki najbardziej radykalnych zwolenniczek „women power” i tym podobnych szatanic wcielonych.
Najbardziej widowiskowe są oczywiście dramatyczne protesty przeciwko wykorzystywaniu ciała kobiety w reklamie. Jest to wprawdzie mniej pożyteczne, niż zwracanie uwagi na maltretowane czy wykorzystywane kobiety, z drugiej jednak strony jest też jednak o wiele bardziej efektowne i łatwiejsze. Oczywiście od czasu do czasu waleczne siostry podnoszą całkowicie słuszny rwetes – jak w przypadku kampanii reklamowej operatora Mobilking, który pokazywał kobiety jako silikonowe pustaki w elastycznych szortach, desperacko starające się naprawić samochód lub ściąć drzewo – przekaz kampanii stanowił slogan „Niektóre rzeczy są tylko dla mężczyzn”. Niezłe szowinistyczne bajorko.
Na jeden taki przypadek zdarza się jednak kilkanaście innych, nietrafionych, wynikających z czystej nadgorliwości. Ostatnio środowiska feministyczne starały się wywołać aferę wokół billboardów reklamujących gładź szpachlową – nad profilem półnagiego kobiecego ciała unosiły się napisy „gładź, gładź, gładź”. W sumie niezbyt pomysłowa, ale też i nijak bulwersująca reklama. Feministki domalowały jednak na plakatach napis „gładź się sam” oraz obrazek fallusa.
W sumie co mi tam, mnie też niezbyt ekscytuje nagminne wykorzystywanie kobiecego ciała dla celów marketingowych. Co ciekawe, przodują pod tym względem zwłaszcza małe firmy regionalne – koło Ostrawy można znaleźć kobiece udo, biust lub ślepię nawet na reklamach firm produkujących okna czy skupujących złom, co stanowi szczyt wysublimowanej symboliki (albo to ja jestem tępawy i nie widzę powiązania). Gdyby jednak konsekwentnie zacząć kasować żeńskie pośladki z reklam, to trzeba by spalić aż po fundamenty wszystkie muzea reklamy, zachowując na deser wystawę twórczości Alfonsa Muchy.
Bez przesady, drogie panie. Facet to stworzenie niezbyt subtelne i czasami, by go zachęcić, trzeba się ograniczyć do prymitywnych bodźców wizualnych. Dajcie żyć pupom.