„Więzienie gestapo przy Montelupich w Krakowie. Skazany na śmierć Stanisław Marusarz oddał najważniejszy skok, który pozwolił mu uciec i uratować życie. Ponad pół wieku później, 1 stycznia 2001 r., rozpoczyna się nowe milenium. Nowa era. Era Adama Małysza.” Nie, tym razem to nie mi odbiło. Zacytowany fragment pochodzi z nowej serii komiksowej „Słynni polscy olimpijczycy”, która właśnie trafia na półki.
Na początek wyznanie – zawsze byłem facetem od siedmiu boleści. Nie nauczyłem się jeździć na rowerze bez trzymanki, gwizdać na palcach ani pluć na odległość bez pobrudzenia sweterka, nie paliłem mrówek lupą, nie przecinałem dżdżownic i nie rozpoznawałem na odległość marek samochodów. Od dziecka nie lubiłem też transmisji sportowych (najpierw dlatego, że okradały mnie o wieczorynki, a potem już z czystej przekory). Podziwiałem sportowców w takim stopniu, w jakim podziwiam każdego człowieka, który ma wybitne osiągnięcia w swojej branży, ale nie siadywałem przed telewizorem z chorągiewką w prawicy. Może więc właśnie do mnie skierowana jest ta nowa, przełomowa seria komiksowa? Być może poprzez misternie dobrane komparacje pozwoli mi dostrzec powiązania między walką o medale a walką o niepodległość?
Interesuje mnie tylko, jak autorzy utrzymają wysoką poprzeczkę po takim entrée. Bo skojarzyć skok Małysza ze skokiem z hitlerowskiego więzienia to przecież mocne uderzenie. Być może porównają zwycięstwo polskich piłkarzy nad niemieckimi do bitwy pod Grunwaldem? A może wkomponują szermierza Jerzego Pawłowskiego w klimaty „co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy”? Albo odnajdą błyskotliwą paralelę między pływaczką Otylią Jędrzejczak a Świtezianką?
Po tym, jak ostatnio widziałem grę „Bitwa o Westerplatte” dla telefonów komórkowych, chyba nic już mnie nie zdziwi. A niech się dzieciarnia uczy patriotyzmu. Niech sobie ściągają do komórki dzwonki z hiphopową wersją Bogurodzicy. Nasza historia oferuje nieprzebrane zasoby idoli i wzorów do naśladowania. Taki Chrobry – przecie to zajebisty gościu był.