Pokonałem w końcu Boską Komedię, duma mnie rozpiera, nosek zadarty – piszę tak, ponieważ pomimo początkowego zachwytu przecierpiałem większą połowę tego arcydzieła. Najbardziej wciągającą lekturą okazało się być Piekło, potem niestety zaczęły się schody – częściowo z powodu nasilającego się, nieznośnego narcyzmu Dantego, częściowo przez postępujące zmęczenie czeskiego tłumacza.
William Blake
W odróżnieniu od dramatycznych, epickich scen piekielnych, Czyściec jest najczęściej areną, na której Dante rozprawia się z licznymi rzeszami ludzi, których nie kochał, nie lubił i nie szanował. Poznajemy więc szereg nazwisk mieszczan i szlachty florenckiej, cięgie baty raz po raz otrzymują kolejni papieże i możnowładcy (w niezbyt przychylnym świetle jest tutaj przedstawiony na przykład czeski król Wacław II).
Niebo to już tylko pasmo ochów “opisujących nieopisane” piękno i dostojeństwo świętych oraz postaci biblijnych. Z biegiem czasu Dante coraz bardziej wczuwa się w rolę i stawia się na piedestale sprawiedliwych, ale cóż – jako geniusz ma do tego prawo.
Salvador Dali
Chociaż więc zachęcam do lektury całego dzieła, nie uważam, że grzechem byłoby odłożenie boskiej cegły od razu po wyjściu z piekła – przynajmniej w przypadku czeskiego przekładu. Moje – że się tak wyrażę – spółkowanie z klasykiem dodatkowo utrudniało tłumaczenie O.F. Bablera, który miał niestety niesamowicie ciężkie pióro. Obiecałem sobie, że w przyszłym roku sięgnę po polskie tłumaczenie Anny Świderskiej lub Edwarda Porębowicza.
Dla porównania przytaczam najbardziej znany fragment Piekła. Ugolino został skazany na śmierć głodową w lochu, zanim jednak zmarł, żywił się ciałami swoich synów, którzy dzielili z nim celę. W poniższym fragmencie spotykamy Ugolino mszczącego się na swoim oprawcy, arcybiskupie Ruggieri (zaznaczam, że tutaj tłumacz Babler był jeszcze w formie).
Gustave Doré
*
Zas dál jsme šli, kde v jedné díře tkvěla,
dvojice hlav tak v ledu zamrzajíc,
že jedna nad druhou jak čapka čněla.
A jako z hladu pojídá se krajíc,
hořejší tam, kde mozek splývá s vazem,
tu spodní hryzla zuby zatínajíc. (O.F. Babler)
*
Gdy odchodzimy, w rowie dwa widziadła
Spostrzegam taką zwarte zawziętością,
Że głowa głowie za kaptur przypadła.
Jak się do chleba rwie człek zdjęty czczością,
Tak wyższy, leżąc niższemu na grzbiecie,
Wpił się w kark, ponad pacierzową kością. (Edward Porębowicz)
*
Gdyśmy już byli się rozstali z onym,
dwie mary widzę, co razem skostniały
ta nad tą z czołem nad głową spiętrzonym.
A jak się chlebem żywi człek zgłodniały,
tak się ów z wierzchu w kark drugiemu wżera
tam, gdzie się kręgi z mózgiem spotykały. (Ewa Świderska)
*
Boska Komedia to bez wątpienia arcydzieło literatury i niesamowite źródło inspiracji – świadczą o tym chociażby ilustracje wykonane przez wielu wybitnych plastyków. Z tematem zmierzył się Sandro Botticelli, William Blake czy Salvador Dali, spośród polskich artystów na pewno warto wymienić fascynujące prace Ryszarda Wojtyńskiego.
Ryszard Wojtyński
Mi osobiście jednak Boska Komedia zawsze będzie się kojarzyła z klasycznymi ilustracjami Gustave Doré. Nacieszcie oczęta :
Wzniosły temat, fajnie :) Nimiołech okazji poznać czeski přebásnění Boski Komedii, ale mom podobne wrażynia z polskich tłumaczyń. Faktycznie, Piekło je nejpoczytniejsze, Czyściec se myślym je też ciekawie skonstruowany, ale w Niebie se wszystko rozpływo w tej metafizyce światła, a żodyn przekład to nie poradzi ustoć.
Chodziłech kiedysi na konwersatorium z Boski Komedii na religioznawstwie, tak se podzielym, co o polskich przekładach mówił pan prowadzący, dantolog ;) Nejwiycnyj cenił przekład A. Stanisławskiego z XIX w. Dziyrży se nejbliży oryginału, czyli je nejlepszy do uchwycynia tej masy niuansów tekstu (koncepcji, nawiązań, aluzji), ale jego minusym je to, że nima rymowany. Potym tu mómy Porębowicza, to je nejbardziyj znano klasyka, ale pisano młodopolskóm, dość ciynżkóm polszczyznóm. Puźniejsze je tłumaczyni Świderskiej, kiere po trosze ułatwio lekture, nimiołech z nim kontaktu, ale ponoć nima moc precyzyjny. A aktualnie Agnieszka Kuciak tworzy nowy przekład (dotychczas yny Piekło myślym), kiery je nejbliższy potocznymu językowi (Dante dlo licealistów..hehe), ale tłumaczka za moc swawolnie odbiygo od pierwotnej wersji. Czyli po polsku do wyboru do koloru. W każdym razie przekład Komedii je total translatorskim wyzwaniym, nie dziwota, że se na nim nikierzi tłumacze powyłomywali zymby. Jeśli by to kogo zainteresowało, tak Literatura na Świecie 4/95 je poświyncóno Dantymu, je tam gorąco polemika polskich tłumaczy, nowe wersje poru pieśni z Piekła, a fest zakryncóne eseje Borgesa o Boski Komedii.
A nakóniec – ta Dantejsko wizja, że na samym dnie piekła nima buchajóncy ogiyń, ale zamarznyte jezioro, wieczno zmarzlina, tak to fakt stoi za to… :)
Krzychu, gdybych móg, tak Ci tego posta oceniym dziesiyncióma “like’ami” (zresztóm, kto wiy – może mogym, spytóm se webmastera:)). Jak żech pisoł, na pewno bedym za niedługo próbowac z którymś z tych polskich tłumaczyń, nie spodziewołech se aż tak dobrej pomocy i rady …
Zgadzóm se – Czyściec je jeszcze cióngle poczytny, chociaż niektóre fragmenty, kaj se sucho wyrównuje porachunki z rywalami psujóm cały efekt. Piekło – dziynki tymu, że w poszczególnych scenach se pojawiajóm wyłóncznie niemal archetypalne postacie, a ni jaksi drugorzyndny kupiec, który nadepnył Dantemu na odcisk – je najbardziej ponadczasowe i oddziałujónce na wyobraźnie.
Dziynki za info o wydaniu Literatury, poszperóm.
jedzoczku, yny wiyncyj takich artykulow!