Rozkoszna perełka z otchłani alternatywy i eksperymentu, dziwaczne zabawy islandzkich dziatek.
Ostatnią płytę zespołu opisałem jako ścieżkę dźwiękową do magicznych dziecięcych zabaw, czasem niezwykle pasjonujących, a czasem okrutnych – a więc od budowania zamków z piasku po torturowanie zwierzątek. Od tego czasu niewiele się zmieniło – okazuje się, że Islandczycy nadal bawią się w te klocki.
Są dzwoneczki, są metaliczne brzęki garnków i stukanie patyków, są drumle, nieporadne, zabawne dysharmonie, rozkoszne, infantylne wokale, mgła smyczków, nawet same teksty przypominają opisy rysunków przedszkolaka – „If I Were A Fish” (Gdybym była rybą), „Hullaballabalú”, „Last Shapes Of Never” (Ostatnie kształty Nigdy), „Blow Your Nose” (Wydmuchaj nos). Cudowny relaks i wyciszenie, lot przez fantazyjne przestrzenie muzyczne o rozmytych granicach. Piotruś Pan, Alicja w Krainie Czarów i Mały Książę, ale też Ferdydurke, Łowcy Much i dziecięca krucjata. Zapraszam do zabawy.
„W twoim brzuszku/Pływają zarodniki/Które zbieraliśmy z leśnego poszycia/I jeżeli masz teraz płakać ze smutku/Wyczyść nos prosto w mój rękaw”
Warto spróbować :
„If I Were A Fish”, „A River Don’t Stop To Breathe”, „Show Me”, „Kay-Ray-Ku-Ku-Ko-Kex”