USA, 2009
Reż.: Chris Weitz
Krytykowanie sagi Zmierzch przypomina wprawdzie okradanie niepełnosprawnego dziecka, będę jednak bydlęciem i skreślę kilka uwag. Usprawiedliwieniem niech będzie fakt, iż kontynuacja sagi stanowi w pewnym sensie duże zaskoczenie – twórcom udało się bowiem nakręcić film jeszcze gorszy od pierwszego odcinka.
Jest tak źle, że nie pomaga tutaj nawet przymrużenie oka na całą kategorię romantycznych filmów dla emo-nastolatek. Chociaż obaj główni protagoniści są bez wątpienia zdolnymi aktorami, także i tym razem z pustego nie nalali. Scenariusz jest beznadziejnie mdły i zagmatwany, dialogi ograniczają się w lepszym wypadku do patetycznych wyznań, w gorszym – do astmatycznego rzężenia, symulującego natłok emocji. Znajdziemy oczywiście także tradycyjne, tragikomiczne elementy wyposażenia pierwszego odcinka, czyli tragiczną animację komputerową (wilkołaki) i komiczną charakteryzację (wampiry z kolorowymi soczewkami kontaktowymi).
Fabuła? Edward daje Belli koszem i idzie się wampirzyć w jakieś inne, ustronne miejsce. Widz w pełni popiera tę decyzję, bo któż przy zdrowych zmysłach chciałby się spotykać z dziewczyną, która w wieku 18 lat uważa, że jest stara, pod wpływem amorów dostaje ataków epilepsji na leśnym poszyciu, a w dodatku notorycznie wychodzi do ludzi z półotwartą buzią niczym ofiara udaru.
Bella stwierdza, że z wampirami i tak było nudno, dla sportu zakochuje się więc w Jacobie – członku metroseksualnego plemienia wydepilowanych indiańskich wilkołaków (!), które ganiają po leśnych ostępach w samych tylko szortach. Potem wszystko leci na łeb na szyję jak w wenezuelskiej telenoweli – ten odchodzi, ta rzuca się w ramiona innemu, ten zazdrosny o tamtego, ta rzuca się ze skały, ten z rozpaczy chce się zabić, ta rzuca się na ratunek.
Ot, streszczenie filmowej lobotomii roku. Miało być mrocznie i ekscytująco, jest nudno jak na cmentarzu i romantycznie jak w krematorium. Jeżeli tak tęskno wam do wampirycznego lovestory, to radzę zaczekać na ugryzienie Chan-wooka Parka, autora słynnego Oldboya – w tym roku ma do nas dotrzeć jego najnowszy film Pragnienie, który z pewnością zaproponuje o wiele więcej klasy.
Drogi Darku! Co mosz proci romantycznym filmom a ludziom kierzi nimajom radzi pierwszoplanowom przemoc azjatyckich filmow??? Przeciwko nom, kierzi romantyzm kochomy od wyssanio z gimpla!!! Stejnie se myslym, ze je to nejlepszy film 2009 roku ;-)
P.S.
typ na Monday WTF Gallery http://www.stupa.cz/darek/paroubek.jpg
Jo to wiedziol, ze mosz na pewno Edwarda powieszonego nad lozkym!
Nawiązując do Twej recenzji filmu, to masz rację. Jak dla mnie porażka totalna. Zmierzch i Księżyc w nowiu-oglądnęłam tylko po to, by się przekonać, jak została zekranizowana wampirza saga -efekt taki: że film jest żenadą, o której nawet nie warto cokolwiek pisać. Dwugodzinne flaki w oleju, w których chciałoby się, choć nie jestem fanem marketingowym-zawyć o choć jeden przerywnik reklamowy;)
Powiem szczerze, że książki Meyer-zwłaszcza 1 i 2 część Zmierzchu- wchłonęłam niczym odkurzacz i też wielokrotnie się zastanawiałam nad tym, co mnie popadło, że tak beznadziejnie idealną fabułę czyta się jednym tchem. Choć im dalej tym nudniej, a nie odwrotnie, zatem 3 i 4 część niczym nie zachwyca a raczej odrzuca zafascynowanie prozą wilkołaków i wampirów.Tego również się spodziewam i w 3, i 4 części ekranizacji Zmierzchu.
Zastanawiając się nad amokiem nie tylko nastolatek -nie chcę psuć radochy innym, bo przecież-nikt nikomu nie dogodzi. A niewybrednym filmowym maniakom może się spodobać.