Zaolziacy – jako mieszkańcy pogranicza – mają wyjątkową sposobność po temu, by obserwować i porównywać tradycje kulturowe i historyczne dwóch państw, które różnią się od siebie jak ogień i woda. W ciągu ostatnich miesięcy najbardziej rzuca mi się w oczy diametralnie odmienna narodowa definicja bohatera.
Polski bohater musi być męczennikiem, musi wybuchnąć jak fajerwerki w spektakularnej przegranej. Dlatego dzieci w szkole uczą się o wszystkich fenomenalnie nieudanych powstaniach przepełnionych krwawymi poświęceniami, które poszły na marne. Od powstania listopadowego po warszawskie – czym bardziej sromotna porażka, tym lepiej.
Na mocy tej żelaznej logiki nikt nie wspomina o dwóch powstaniach wielkopolskich – prawdopodobnie właśnie z tego powodu, że chodziło o jedyne zrywy powstańcze zakończone pełnym sukcesem. A jak wpasować glorię i triumf w szablon bohatera-cierpiętnika?
Najbardziej boli mnie w tym wszystkim wbijanie tej zakrwawionej kliszy w główki małych berbeci. Oburzamy się oglądając afrykańskie dzieci uczące się, jak patroszyć bagnetem przeciwnika, a sami osławiamy pomnik jedenastoletniego żołnierza z karabinem maszynowym.
Ostatnio dziką dyskusję wywołał projekt szkoły w Będzinie – uczniowie odegrają realistyczną inscenizację likwidacji miejscowego getta. Nauczyciele przygotowali już żółte opaski, niemieckie mundury i karabiny. Cieszę się na kolejne inscenizacje – palenia Żydów w Oświęcimiu oraz rzezi Wołyńskiej.
Południowi sąsiedzi serwują Polakom odwrotny biegun do ich festynu męki i zagłady. Czeski bohater musi być sprytny, giętki i szczwany – Czesi nie radzą sobie z cierpieniem, dla nich walka o wolność musi być albo wygodna, albo rozrywkowa i właśnie według tego klucza dobierają swoich bohaterów. Tę bogatą szwejkowską tradycję świetnie wyraża Cimrmanowski cytat „możesz się ugiąć, byle byś się potem wyprostował”. Wroga można wyśmiać – najlepiej prosto w plecy.
Kilka tygodni temu ucichnął na jakiś czas temat braci Mašínów, którzy w latach 50tych w awanturniczy sposób przedarli się przez granice socjalistycznej Czechosłowacji. Słowo „partyzantka” należy tutaj traktować z dużym przymrużeniem oka, ponieważ polegała ona przeważnie na grabieży pieniędzy i amunicji oraz podpalaniu stogów siana. W dodatku grupa braci Mašínów ma na swoim koncie niechlubne morderstwo pewnego funkcjonariusza, któremu poderżnęli gardło pomimo tego, że był on nieprzytomny i związany.
I tutaj, miły Zaolziaku, masz dwie możliwości : czy wybrać model świętujący krwawe ofiary i krucjaty dziecięce, czy też inny – stawiający na piedestale cwaniaczków lub bezdyskusyjnych zbrodniarzy wojennych. Którą opcję wybierasz?
Rzeczywistosc bohaterow nie jest czerwono – brazowa (krew na jednej i wiadomo co w gaciach na druhiej stronie). Ma tez swoje odcienie. Nie musi byc tylko alternatywa szlachetny przyglupawy neudacznik versus przebiegly bandzior. Mozna polecic naprz. wariant przyglupawego bandziora, ktory jest synteza dwoch przez pana oferowanych modeli. Jego protoplasta jest slynny “Ogien”, bohater Gorcow i Pienin w latach 40 i 50-tych, ktory bil najpiew Niemcow, potem czerwonych by skonczyc na Bogu ducha winnych chlopach regionu nowotarskiego. Goraco polecam ciekawy wpis i dyskusje poswiecone temu bohaterowi na blogu Owczarka Podhalanskiego polityka.pl – Pozdrawiam – Andrzej – Zaolzianin sercem.
@andrzej : w sumie trudno mi sie nie zgodzic – (nie)stety, krotka forma felietonu wymaga uproszczen i skrotow myslowych. Dziekuje za ciekawa informacje, rzuce na to okiem :)
Máte mylnou představu, kdo je v Čechách oslavován jako velikán či hrdina. Mašíni jsou vnímáni jako kontroverzní postavy, spíše se o nich mlčí. Češi jsou hrdí např. na tyto osobnosti: Karel IV., Jan Hus, Jan Žižka, Jan Amos Komenský, Jan Dismas Zelenka, Antonín Dvořák, František Palacký, T.G. Masaryk, Tomáš Baťa, Václav Havel apod. Máte pravdu v tom, že poláci jsou postiženi válečnictvím a válečným heroismem daleko více než češi.
@Václav : jak jsem již psal dříve – je složité (a většinou přímo nemožné) vtěsnat ucelenou analýzu nějakého problému do 2500 znaků krátkého fejetonu. Zde jsem se navíc snažil srovnávat polské a české pojetí.
Češi samozřejmě mají své velikány, ale – na rozdíl od Polska – o nich prakticky vůbec nemluví. Nedokáži říct, nakolik je to dobře nebo špatně. Česká média sleduji vcelku pozorně, a popravdě řečeno si nedokážu vzpomenout, kdy naposledy jsem třeba jen zaslechl nějakou zmínku nebo pořad o Husovi, Komenském nebo obrozencích.
Teď jsem provedl malý pokus – dal jsem v českém googlu vyhledat “čeští hrdinové”. Polovina odkazů z první stránky pojednává o Mašínech, většina ostatních o úspěších sportovců, jediný odkaz vymykající se těmto škatulkám (text o českých letcích) pochází z ultranacionalistické stránky odpor.org.