Felieton 171 – Swoje ganicie …

Psioczyłem w jednym z felietonów na cieszyńskie władze, które dały sczeznąć staremu muralowi na ścianie jednego z domów. Od tego czasu zwiedziłem jednak kilka miejsc i doszedłem do wniosku, że nasz region wcale nie jest odosobniony, jeżeli chodzi o rzeźnicze podejście do kwestii kultury. Wszystkiemu winna nadmierna inicjatywność.

Pod koniec września zawiało mnie na tydzień do Lublany. Miasto przepiękne, ludzie mili, cud, miód i orzeszki. Podczas jednego ze spacerów znalazłem się w centrum jakiegoś miejskiego jubileuszu, i to w chwili kulminacji całej imprezy. Gdy na scenie przestał piać ostatni grajek doszło do obowiązkowego elementu tego typu uroczystości – uruchomienia kanonady fajerwerków.

Nie cierpię tego kiczowatego szkaradztwa, ponieważ jako współwłaściciel dosyć pokaźnego ZOO przez długie lata obserwowałem panikę, jaką ta radosna krotochwila wywołuje wśród domowej fauny.

Władzom Lublany nie wystarczyło postrzelać sobie na rynku – umieściły całą artylerię na szczycie wzgórza zamkowego wznoszącego się nad centrum i porośniętego gęstym drzewostanem. Gdy odezwały się pierwsze wybuchy, wszystko, co żyło na zalesionych zboczach, rzuciło się w popłochu na ulice miasta. Chmary ptaków i nietoperzy stworzyły klimat rodem z filmu katastroficznego, co pewnie miało być ciekawym, darmowym efektem. Efektem, który rzeczywiście bije na głowę kilka kałużek nasiusianych na dywan przez wylęknione futrzaki.

Nie trzeba jednak wybierać się tak daleko, by znaleźć lepsze przykłady ćwoków-decydentów. Katowickim radnym udało się bowiem – pomimo gromkich protestów, pikiet i listów otwartych – skazać na śmierć budowlę unikatową w skali nie tylko polskiej, ale nawet europejskiej; posłali w piach katowicki dworzec PKP, wybitnego przedstawiciela nurtu architektonicznego zwanego brutalizmem. Miasto postanowiło przekopać Brutala zgodnie z na wskroś nowoczesnym, na wskroś bezpłciowym projektem.

W porównaniu z takim rozmachem aż wstyd wspominać o jakimś tam zakurzonym malunku na ścianie. Zresztą oba Cieszyny wypiękniały ostatnio – na brzegu Olzy wyrosła kawiarnia, są chodniczki, są trawniczki, są światełka. Dobrze jest. Wznośmy teraz modły o to, aby w ratuszowym składzie porcelany nie pojawił się jakiś nowy, pomysłowy i inicjatywny trąbowiec.

2 Comments

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *