Nigdy nie słyszeliście o Jacku Conte? Nie ma się czego wstydzić. Jack, człowiek-orkiestra na razie pozostaje fenomenem Internetowym. Jego popularność zwyżkuje jednak niczym ceny cukru w Polsce, a więc prędzej czy później trzeba będzie go poznać. Oto on.
Jack Conte to nieprzyzwoicie utalentowana i kreatywna bestia, która od lat nagrywa swoje charakterystyczne utworki w domu zagraconym gitarami, klawiszami i cymbałkami. Od czasu do czasu zrealizuje projekt muzyczny Pomplamoose ze swoją dziewczyną Natalie, równie utalentowaną wokalistką i gitarzystką basową. Najgorsze jest jednak to, że nie można im wcale zazdrościć i życzyć połamania palców, ponieważ są sympatyczni i bezpośredni jak szczeniaki labradora.
Największą siłą Jacka są fenomenalnie zmontowane teledyski, tzw. „videosongs” dokumentujące proces powstawania utworów. Większość instrumentów nagrywa sam, jego muzyka porusza się gdzieś po rozległych obszarach rocka i alternatywnego folku i cechuje się świetną dynamiką i nietuzinkowymi aranżacjami.
Co więc mamy na solowej płycie? Zawiniątko krótkich, króciuteńkich utworów – miniaturek, których długość najczęściej nieznacznie przekracza dwie minuty. Jest Beatlesowski „Sinking Feeling”, jest „The Time Has Come” ze zwrotkami o atmosferze starego, zadymionego kabaretu. Cudownie rozrasta się dźwiękowo utwór „I Would Be Happy”, ciekawe harmonie i chórki ukrywa niepozorne „Mercenary”.
Płyta jest smaczna i pożywna, można ją kupić bezpośrednio w Internecie, w wersji elektronicznej kosztuje zaledwie 10 dolarów. Jeżeli nie chcecie ryzykować, to całości można wysłuchać jej za darmo na stronie Jacka.
Jednak Jack Conte nie spoczywa na laurach. Od czasu wydania płyty pracuje nad kolejnymi videosongami, zdążył odegrać ze swoją kapelą pierwszy wirtualnie transmitowany koncert. Odwiedźcie go, jak będziecie mieli okazję. Ucieszy się.
Warto spróbować : Sinking Feeling, I Would Be Happy, Mercenary
strona płyty : www.jackcontemusic.com/albums/vs4/
pozostałe strony : Youtube, Facebook, Twitter