Psychopata Breivik może zostać uznany za niepoczytalnego i zamiast do więzienia trafi do zakładu dla umysłowo chorych! Niesprawiedliwość? Skądże. Osadzenie Breivika w celi byłoby dla niego nagrodą i wyróżnieniem, bo w Skandynawii więzienia są dla … ludzi.
Jesteśmy spaczeni przez fakt, że nasz własny system więzienny leży i kwiczy. Uważamy, że zakład karny (jak sama nazwa wskazuje) powinien karać, nie ruszają nas raporty o przemocy w więzieniach. Nabroili, to niech teraz cierpią. I taki system mógłby mieć sens, gdyby był konsekwentny i precyzyjny. Tyle, że nie jest.
Zakłady karne powinny teoretycznie albo odciąć ludzką zakałę na stałe, albo przerobić ją na porządnego obywatela, tymczasem nie robią ani jednego, ani drugiego. Nie karzą, nie odstraszają i – co najgorsze – nie resocjalizują. Wręcz przeciwnie, tworzą wspaniały program kliencki, który sprawia, że goście chętnie wracają w ich progi.
Recydywa w czeskich więzieniach osiąga 47 procent, a w przypadku zabójstw aż 58 procent. Co drugi wypuszczony morderca zabija ponownie! Niektóre państwa radzą sobie z tym problemem w starotestamentowy sposób – wywlec za miasto i kamieniem go. Każdy wie, że wizja egzekucji zniechęci łajdaków do zbrodni. Mało kto wie, że to po prostu nie działa. W Stanach Zjednoczonych, w których kara śmierci ma swoją bogatą tradycję, poziom recydywy wynosi aż 60 procent.
Skoro nie skutkują ani kary, ani groźby, to co z tym fantem? Odpowiedź zna kilka państw skandynawskich, które uwierzyły w to, że dużą część skrzywionych zbirów można naprawić, wyprostować. Twierdzą, że przestępcę trzeba pogłaskać, nakarmić, pozwolić mu zagrać w tenisa w klimatyzowanej sali i przydzielić osobistego wychowawcę, który pokaże mu, że warto żyć jak człowiek.
Przesłodzony, idealistyczny bełkot? Być może – ale co z tego, skoro dzięki niemu w Norwegii recydywa osiąga poziom zaledwie 20 procent. Cztery piąte więźniów nie wraca już za kratki, chociaż nikt ich nie straszy śmiercią, kamieniołomem ani mniej lub bardziej dobrowolnymi intymnościami z innymi więźniami tej samej płci. Luksusowe więzienia na północy Europy zioną pustką.
W Czechach i w Polsce na 100.000 obywateli przypada przeszło 200 więźniów. W Stanach jest ich już ponad 700. W Danii, w Szwecji, w Norwegii – dziesięciokrotnie mniej.
Jakiś czas temu Czesi rozważali nowy sposób na rozwiązanie problemu przepełnionych więzień. Oczywiście pomysł ten nie miał, broń Boże, polegać na żadnej radykalnej reformie, ale na … zbiorowej amnestii. To tylko kwestia czasu, aż ktoś znowu wróci do tej koncepcji.
Jeżeli nigdy nie rozważaliście kupna kałasznikowa, to teraz nadchodzi odpowiedni moment. Ja zamierzam marzyć o reniferach i zorzy polarnej w zaciszu gniazda snajperskiego na moim balkonie.