Felieton 257 – Święta z odzysku

… czyli kontynuacja pięknej tradycji w myśl zasady “początek grudnia – Jedzok przylazł zepsuć Boże Narodzenie”.
 
Zaczęło się od wpisu kolegi, który oburzył się na organizatorów świątecznego jarmarku po tym, co wśród stoisk z grzańcem i piernikami znalazł budkę z falafelem i kebabem. Takie obce elementy nie pasują przecież do naszych tradycyjnych, białych świąt. Bo Jezus był niebieskookim Aryjczykiem i w Betlejem wcinał barszcz z uszkami.
 
Zacznijmy od tego, że sam grzaniec jest kompilacją wschodnich składników – wino przyszło do nas z Mezopotamii, goździki z Indonezji, a cynamon z Chin. Piernik też pachnie dzięki przyprawom z Jedwabnego Szlaku – a to dopiero początek importowanych dobroci.
 
Gdyby nie Ameryka Południowa, nie mielibyśmy dzisiaj pomidorów, ziemniaków, fasoli, papryki ani kukurydzy. Z Azji mamy kury i bażanty, owce i kozy, od cudzoziemców nakradliśmy też większość znanych materiałów, włącznie z jedwabiem i papierem. W skrócie – gdyby nie przyswajanie wpływów obcych kultur, to do dzisiaj jemy bób w pokrzywowym sosie i podcieramy się łopianem.
 
To przenikanie kultur najlepiej widać właśnie na przykładzie Świąt. Obecny wizerunek Świętego Mikołaja ukształtowały reklamy Coca Coli w latach 30. XX wieku. Bożonarodzeniowa choinka to niemiecki zwyczaj, który przygarnęliśmy dopiero w wieku XIX. Cały ten sentymentalny, poważny nastrój też jest stosunkowo nowym zjawiskiem, które zaczęło się kształtować w okolicach XVII/XVII wieku – jeszcze w średniowieczu Święta były czasem biesiad i hucznej zabawy.
 
Sama data Bożego Narodzenia została celowo wybrana tak, by nowy zwyczaj wyparł pogańskie święta zimowego przesilenia. Kulminacyjnym momentem rzymskich Saturnaliów był Dzień Narodzin Słońca Niezwyciężonego, czyli 25 dzień grudnia. I tak dalej, aż do druidów okładających się jemiołą.
 
A więc na pohybel purystom. Są zwyczaje mniej lub bardziej uporczywe, ale nie ma czegoś takiego jak niezmienna tradycja. Były Dziady, są Zaduszki, będzie Halloween. I nie ma sensu się droczyć, bo tak naprawdę zmienia się tylko otoczka, dekoracje. Treść pozostaje ta sama – lubimy spędzać czas razem i zawsze będziemy szukać okazji, które nam to umożliwią. Z piernikiem czy bez.