Praska Klausula

My, Europejczycy środkowi (środkowoeuropejczycy?) mamy ostatnio niezłe szczęście na wszechwiedzących prezydentów. Ostatnio cała Europa dyskutowała o wybrykach kreatorów IV Rzeczypospolitej, co widocznie zaczęło wzbudzać zazdrość nad brzegami Wełtawy. Prezydent Klaus uznał, że nie może pobić polskiego tandemu w krytykowaniu Unii Europejskiej (co dwie kaczki to nie jedna), więc zdecydował się na zmianę strategii i zdobycie laurów największego krzykacza w nowej dyscyplinie. Zaczął głosić płomienne przemówienia na temat, jaki pewnie jego zdaniem najlepiej mają zgłębiony wszyscy ekonomiści, w których poczet dumnie się zalicza. Chodzi mianowicie o ekologię.

 

Oczywiście ma to na pewno jakąś logikę. Problem w tym, że ni za cholewę nie mogę jej znaleźć. Nie jest to bowiem nonsens typu pytania onkologa o doradztwo w pożyciu małżeńskim albo wybrania kominiarza do roli projektanta kolejki wąskotorowej. Ekonomia i ekologia stoją bowiem na odwrotnych biegunach – a więc to tak, jakby ów onkolog był równocześnie prezesem koncernu tytoniowego. Albo dealer kokainy dyrektorem biura do walki z narkotykami.

 

Onkel Klaus twierdzi, że cała „zielona” propaganda jest stekiem kłamstw wyssanych z tofu; nie ma czegoś takiego, jak globalne ocieplenie. Pewnie też nie ma nic lepszego od freonów, spaliny bardzo dobrze robią na oddychanie a gatunkom zwierząt powinniśmy zostawić swobodę wyginięcia wtedy, kiedy im się to spodoba i nie ratować ich na siłę. Wujek Sknerus, któremu pomogli usiąść w krzesełku Czerwoni Bracia, porównał ruchy ekologiczne do komunizmu, mają bowiem za cel ograniczenie wolności ludzi oraz gospodarki światowej. Zapomina przy tym, że właśnie tego typu stwierdzenia były typowymi argumentami władz komunistycznych, dla których przyroda redukowała się wyłącznie do surowców zasilających przemysł.

 

Nie zgadzam się z tym, ale jestem w stanie zrozumieć, co dzieje się w głowie człowieka (na szczęście nie wszystkim ekonomistom tak się zdarza na stare kolana), który zaczyna w końcu wszystko przeliczać na cyferki, zyski i straty. Rezerwaty przyrody są przecież ekonomicznym głupstwem – przecież nie można tam nawet wpuścić watah turystów i pobudować budek z hot-dogami. W dodatku w lesie strasznie źle gra się w tenisa.

 

Nu nic. Trza wyciąć.

 

11 Comments

  • Auuuu :) Nie obiły mi się jeszcze o uszy poglądy Onkela, więc uwierzę ci na słowo ;) Ekologia może jest nieekonomiczna, ale proszę wycinać dopiero, gdy ktoś wymyśli, jak żyć bez tlenu. Przekonanie, że można nie zważać na Matkę Naturę, która gości nas na swoim łonie, jest co najmniej krótkowzroczne! Don’t fuck with Mother Nature ;)

  • Matko… Kocham kiedy ktoś pisze na tematy, o których nie ma zielonego pojęcia. Lecz nie mam na myśli “Onkiela”, bowiem autora tego felietonu. Cały felieton jest jedną wielką bzdurą. Gdzie zacząć? Może najpierw tym, iż ów “Onkiel” nie głosi przewówienia na temat ekologii, lecz na temat Enwironmentalizmu, to różnica. I swe opinie na ten temat głosi już więcej niż 10 lat, a nie by pobic polską krytyką UE. VK sam nabada, by ludzie zachowywali się ekologicznie, lecz krytykuje starania enwironmentalistów o ograniczanie swobód ekonomicznych i swobód personalnych w imienu ochrony środowiska naturalnego.
    Twierdzenie iż ekonomia i ekologia stoją na odwrotnych biegunach i ekonom nie może mieć nic wspólnego z ekologią, jest bardzo ciekawe, przoszę autora by przekazał tę informację np. Katedrze ekonomii środowiska naturalnego przy Uniwersytecie Ekonomicznym w Pradze (http://kzp.vse.cz/KZP/WCMS_KZP.nsf).
    Może autora zaskoczy ztwierdzenie, że VK nie popiera ocieplania globalnego. Temperatura na prawdę se nieco powyższyła, ważne ale jest, że na razie nie wiadomo jeśli jest to zpowodowane działaniami człowieka, czy naturalną zmianą klimatu zpowodowaną działalnością Słońca, czy czymś innym. A jeżeli jest to zpowodowane człowiekiem, jest barzo nie jasne jeśli jesteśmy w stanie z tym coś zrobić, ponieważ benefity z takiego dzałania były by najprawdopodobniej kilkanaście razy mniejsze od kosztów. I jeżeli GO istnieje, i nie jesteśmy w stanie z tym nic robić, jest to w ogóle źle? Te hypotezy nie są wymysłem VK, lecz s wynikiem pracy naukowców.
    I także jest prawdą, że ruchy enwironmentalistyczne (nie ekologiczne!) można upodobnić do ruchów komunistyczych. Oboje stosują siły, regulacji i ograniczen w imieniu tzw. “celów wyższych”.
    Następnym razem polecam zebrać chociażby troszeczkę relewantnych informacji,ne tylko czytając gazety, by nie pisać takich głupstw ponownie. W oczach ludzi zaznajomionych z tematem robi autor z siebie doskonałego dupka, lecz rozumię, że większość czytelników GL biła brawa za tę doskonałą krytykę wujka Sknerusa.
    Na początek polecam przeczytać Modrą i nie zielono planetę. Jest to tylko wtsęp, lecz wystarczy.

    Na razie jestem tylko studentem ekonomii i interesuję się problematyką ograniczeń, regulacji itp. w imieniu “celów wyżczych”. Język polski używałem ostanio przed kilku laty, więc proszę przeprośic błędy gramatyczne.

  • to zwadar : w sumie nie chcialem reagowac na ten wpis, ale nie dalbym rady po ostatnim akapicie. “Na poczatek”? Na poczatek czego? Przepraszam, ale jezeli chodzi o tematy ekologiczne, to wole wchlaniac literature naukowa, fachowa. Pan tez nie studiowalby ekonomii z podrecznikow napisanych przez jakiegos ekologa.
    Podkreslic musze dwie rzeczy :
    po pierwsze – felieton to forma przesmiewcza, pewna czesc atakow ma wyraznie ironiczny, sarkastyczny charakter.
    po drugie – ciagle nie przekonal mnie Pan, ze “enwiromentalizm” (swoja droga – pomyslowo skonstruowane pejoratywne okreslenie) jest bardziej grozny od “-izmu” skoncentrowanego wylacznie na podnoszeniu produkcji i ignorowaniu tematow ekologicznych. Wrecz przeciwnie – wyglada na to, iz tendencje ekologiczne staja sie ostatnio motorem rozwoju technicznego. Wystarczy spojrzec na szokujace postepy w dziedzinie nowych rodzajow motorow samochodowych, w najblizszym czasie do produkcji pojda nowe modele samolotow pasazerskich o bardzo obnizonym zuzyciu paliwa. Czy to zle?
    W kazdym razie dziekuje za wpis i pozdrawiam.

  • Słowami “na początek” miałem na myśli radę gdzie zacząć studium problematky. VK nie jest fachowcem ekologicznym, lecz w książce prezentuje postoje mnóstwa naukowców, wszelkie źródła są w książce wypisane, więc litaratury fachowej i nauokej jest do dyspozycji mnóstwo.
    ad po pierwsze – rozumię sensu felietonu, lecz nie rozumiem dlaczego w nim pisać kompletne bzdury…
    ad po drugie – osobiście nie znam -izmu skoncentrowanego wyłącznie na podnoszeniu produkcji i ignorowaniu tematów ekologicznych. Jeśli chodzi o Liberalizm, kierunek którego zastańcą jest VK i mnóstwo innych, to kierunek skoncentrowany na ekonomiczną swobodę ludzi zamiast regulacji i ograniczen “z góry”. To że tendenjce ekologiczne stają się motorem rozwoju technicznego jest w największym porządku, i nikt nie twierdzi, że to źle. To znów wracamy do podstawy problemu, i tym jest zdolność rozpoznania różnicy pomiędzy ekologiem i enwironmentalistą. Ekolog na prawdę studiuje problemy środowiska naturalnego, szuka rozumnych rozwiązań. Naukowcy doszli do wmniosków, iż czym bogatszy jest kraj, tym środowisko naturalne jest lepsze, ponieważ każdy ma dostatek środków do zachowania ekologicznego i też pożąda zlepszenia środowiska naturalnego w okolicy. Te starania wychodzą ale od osób prywatnych, nie dzięki politykom.
    Na drugą stronę są tu enwironemntaliści, większoscią politycy, którzy o ekologii dużo nie wiedzą, lecz dzięki tematom ekologicznym, grającym obywatelom krajów na uczucia starają dorwać się do krzeseł. Następnie chcą zaprowadzić mnóstwo regulacji i ograniczeń, które prowadzą do zahamowania gospodarki, ale rozwoju technicznego też, więc owe świetne ekologiczne wynylazki by w ogóle nie musiały być wynalezione.
    http://libinst.cz/komentare.php?id=390

  • Chodzilo mi raczej o to, ze okrslenia “enwiromentalizm” i “enwiromantelista” staly sie bardzo wygodna nalepka do osmieszania i odrzucania w trakcie dyskusji jakichkolwiek propozycji ekologicznych, samo stworzenie tego terminu jest moim zdaniem sztucznym tworzeniem wroga. Znowu powtarzam – nie kwestionuje postepu technologicznego, nie widze jednak nic zlego w tym, ze zaczyna sie klasc nacisk na kwestie ekologii nowych przedsiewziec i projektow. Zgadzam sie wiec z Panem, jezeli chodzi o definicje “ekologii”.
    Potrzebujemy postepu tak samo, jak potrzbujemy refeksji nad owym postepem – czego na przyklad tragicznie brakuje w Stanach Zjednoczonych.
    Dlatego tez nie wiem, jakie konkretnie mogloby byc zagrozenie ze strony tych tzw. “enwiromentalistow”. Ryzyko spowodowane przez nadmierna ostroznosc jest diametralnie mniejsze w porownaniu z ryzykiem spowodowanym przez brak ostroznosci ekologicznej.

  • Osobiście nie myślę że “enwironmentalizm” służy do pośmiesznego określenia kogoś. Jest ideologią polityczną, tak samo jak liberalizm, socializm, komunizm, faszyzm itp. Należy do lewicy, i w różnicy od sicializmu stara się regulować wolny rynku nie z powodu nieusprawiedliwionej nie równości socialnej lecz w imieniu ochrony środowiska naturalnego. http://cs.wikipedia.org/wiki/Environmentalismus (lecz nie zgadzam się z “zejmena Vaclava Klause”, raczej “w tym Vaclava Klause”).
    “Potrzebujemy postepu tak samo, jak potrzbujemy refeksji nad owym postepem – czego na przyklad tragicznie brakuje w Stanach Zjednoczonych.” – Stany Zjednoczone się za pewne nie pozbawią swego oznaczenia. Lecz stan środowiska naturalnego już długo się tam poprawia, i ten fakt zgadza się z myślą : czym bogatsi ludzie są, tym więcej opiekują się też środowiskiem naturalnym ponieważ na to mają dostatek środków.
    “Ryzyko spowodowane przez nadmierna ostroznosc jest diametralnie mniejsze w porownaniu z ryzykiem spowodowanym przez brak ostroznosci ekologicznej” – jednym ze starań jak przedejść ryzykom jest np. protokół z Kioto. Jego napełnienie będzie kosztować naprawdę dużo środków i energii, lecz wg. naukowców wyniki będą bardzo nikłe. Zamiast tego środki mogły być przeznaczone do badań naukowych prowadzących do postępu technicznego umożliwiającego dosiągnięcia diametralnie lepszych wyników.
    Podobnie możemy mówić np. o możliwości nałożenia podatku ekologicznego na samochody. Przecież jeżeli samochody będą droższe to mniej ludzi będzie ich kupowało i więcej ludzi będzie podróżować ekologiczniejszymy autobusami. Lecz na drugą stronę, będzie samochody kupowało mniej ludzi, koncernom automobilowym poniżą się zyski, i nie będą mieć dostatek środków do “postępów w dziedzinie motorów samochodowych”.
    Jak już pisałem, w zasadzie chodzi o dziesiątki lat trwający spór pomiędzy ekonomią klasyczną i lewicą, z tą różnicą, że enwironmentaliści i socialiści działają w imieniu czegoś innego lecz identycznymi środkami. http://www.kosmas.cz/knihy/130538/lidske-jednani/
    Nie mam nic przeciwko ostrożności ekologicznej w ramach wolengo rynku.

    Jeszcze powrócę do pierwotnego tematu mej reakcji, i to krytyka i ezinterpretacja postojów VK. Może felieton to forma prześmiewcza, ironiczna itp, lecz wg. reakcji buzza prawie on dzięki temu felietonu zrobił sobie opinię na temat VK. I to jest prawie rzecz która mnie zasmuca, czytelnicy wierzą większości artykułów, które czytają w gazetach i autorzy może nie uświadamiają tego sobie i za pomocą często dezirterpretujących artykułów kształtują poglądy swych czytelników. Swietnie opisał to T. Pratchet w książce The Truth (http://en.wikipedia.org/wiki/The_Truth_%28novel%29) : Muśi to być prawda, przecież by niepozwolli sobie napisać kłamstwo!

  • Definicji enwiromentalizmu jest wiele – na razie moim zdaniem jest zbyt wczesnie na stawianie tego “ruchu” (ktory osobiscie uwazam w najlepszym wypadku za przereklamowany) na poziomie komunizmu. Jak pisalem w felietonie – komunistyczne jest raczej podejscie wyrywania z przyrody ile sie da, bez wzgledu na konsekwencje. Hasla postepu byly przeciez typowe dla tej ery …
    Jeszcze raz zaznacze – gdybym pisal artykul starajacy sie podsumowac aktualne tendencje ruchu ekologicznego, staralbym sie o maksymalny obiektywizm, podanie na rowni argumentow obu stron. Felieton polityczny jest gatunkiem subiektywnym, wrecz agresywnym – szybkim przekazaniem mysli. Autor przyznaje sie do swoich pogladow i rzuca je na plac. Jezeli chodzi o pana argumenty, to przyjmuje je do wiadomosci, chociaz z niektorymi sie nie zgadzam.
    Troche naciagane wydaje mi sie twierdzenie, ze wspieranie ekologicznych srodkow transportu spowoduje, ze spolki samochodowe nie beda mialy pieniedzy. Na razie ciagle przemysl samochodowy ma tak miazdzaca przewage, ze to tak, jakby twierdzic, ze wspieranie sprzedazy ksiazek zagrozi telewizji i DVD.
    Trudno mi sie tez zgodzic z Pana wnioskami odnosnie Kioto – w sytuacji, gdy miasta cierpia na straszliwy nadmiar smogu a na calym swiecie zaczyna brakowac wody do picia, konieczne sa miedzynarodowe umowy.

  • “komunistyczne jest raczej podejscie wyrywania z przyrody ile sie da, bez wzgledu na konsekwencje. Hasla postepu byly przeciez typowe dla tej ery” – system wolnego rynku ma na szczęscie mechanizm tworzenia cen na podstawie prawa podażu i popytu, który zabrania nieograniczonemu wyrywaniu z przyrody.
    “Jeszcze raz zaznacze – gdybym pisal artykul starajacy sie podsumowac aktualne tendencje ruchu ekologicznego, staralbym sie o maksymalny obiektywizm, podanie na rowni argumentow obu stron. Felieton polityczny jest gatunkiem subiektywnym, wrecz agresywnym – szybkim przekazaniem mysli. Autor przyznaje sie do swoich pogladow i rzuca je na plac”, z tym zgadzam się, o to chodzi przedzież i w blogu. Mnie głównie chodziło o podsuwanie osobie krytykowanej słów i poglądów, których nie jest zastańcą. Najparwopodobnie by nie było w porządku, gdybym twierdził iż Pan pisze bardzo złe słupi sportowe, mając na myśli pana felietony. (chcę zaznaczyć, że Pan pisze IMHO świetnie, chodźiło mi o przyrównanie, lecz uznaję że nie jest bardzo trafne ;-) )
    Nałożenie podatków na sprzedaż samochodów nie jest to samo co wspieranie ekologicznych środków. Wspieranie czegoś to jeszcze klasyczniejszy przejaw polityk lewicowych, nie efektywnego wynakładania pieniędzy i deformacji wolnego rynku.Mój przykład był reakcią na pana “szokujace postepy w dziedzinie nowych rodzajow motorow samochodowych”. Mogę dalej zpróbować argumentować, że dzięki droższym samochodom osobowym, mnóstwo ludzi zostanie ze swymi starymi samochodami i nie będą kupowac nowszych, najprawdopodobniej ekologiczniejszych. Chciałem znaleźć jeśli nie istnieje informacja, o ile procentny podatek by chodziło, i znalazłem trafny artykuł. http://www.libinst.cz/komentare.php?id=169
    A jeżeli chodzi o protokół z Kioto, to dotyczy on ochrony przed ocieplaniem globalnym, w ogóle nie jest prezentowany jako środek do innych celów. A gdybym miał pana chwytać za słowo to powiedział bym, że wg. wiki (http://cs.wikipedia.org/wiki/Smog) jest głownym czynnikiem SO2, o którym protokół z Kioto nic nie mówi.
    Na libinst znalazłem również artykuł na ten temat. http://www.libinst.cz/komentare.php?id=182

  • Nie rozumiem, jak system wolnorynkowy (chociaz nie mam absolutnie nic przeciwko niemu) moze ograniczyc wykorzystywanie przyrody. O ile dobrze pamietam, nie tak dawno jedna spolka kupila kopalnie piasku w okolicach Pragi i pomimo protestow ze strony urzedow i organizacji ekologicznych zlikwidowala caly biotop wlacznie z endemicznymi gatunkami roslin i zwierzat. Znowu bardziej niz cokolwiek innego przypomina mi to Chiny, ktore zbudowaly zapore, likwidujac w ten sposob ostatnie delfiny slodkowodne.
    Jezeli chodzi o umowy z Kioto, to wydaje mi sie, ze waznym punktem bylo obnizenie zanieczyszczen wydzielanych przez zaklady przemyslowe. Trudno mi sobie wyobrazic powod, dla ktorego fabryk mialyby same od siebie instalowac filtry – ktore przeciez nie przynosza zadnego ekonomicznego zysku. Wydaje mi sie, ze w tym wypadku idealizacja bylaby wiara, ze spolki przemyslowe same od siebie z dobrej woli zaczna sie ekologizowac.

  • System wolnorynkowy może ograniczyć wykorzystywanie przyrody, muśi ale wzróść popyt po niej. Jeżeli popyt po jej zachowaniu będzie dostateczny to włascicielowi nie będzie opłacało się ją niszczyć i wykorzysta ją w lepszy sposób. Apelów dotyczących zniszczenia biotpów itp. jest mnóstwo. I ci sami ludzie chcą by np. energia była produkowana w bardziej ekologiczny zposób np. wiatraki, elektrownie wodne, solarne panele. Ale w tym przypadku likwidacja przyrody im nie przeszkadza : zatopienie okolicy rzek, zabranie olbrzymiego obszaru dla umiesczenie paneli solarnych lub wiatraków, które na dodatek huczą i hyzdzą krajobraz itp. Wszystko ma swoje pros&cons a właśnie mym zdaniem wolny rynek prowadzi do najefektywniejszego wyboru i sposobu ochrony. (starania rządu do wspierania zachowania ekologicznego mogą prowadzić do wręcz odwrotnych wyników, jak już wspomniałem w przypadku podatku ekoligcznego nałożonego na samochody, tym dosięgnięcie obniżenia popytu po nowych, ekologiczniejszych samochodach i dłuższym używaniu starszych modeli. Myślę, że znaleźli byśmy mnóstwo innych przykładów.) Muszę przyznać, że zachowanie jakiegoś biotopu, nie musi być zawsze najwybitniejszym z “pros” przebiającym wszelkie “cons”.
    Chciałem znaleźć jakieś informacje dotyczących kopalni piasku którą Pan wspominał. Znalazłem inne piaskownie, mianowicie : http://www.trebonsko.ochranaprirody.cz/index.php?cmd=page&id=1595, http://www.cepo.arnika.org/kauza.shtml?x=1915660, http://www.biolib.cz/cz/locality/id2451/ . Wszystkie 3 są chronione, w artykułach piszą o roślinach i zwierzętach, a właściwie tamniejszy biotop powdtał dzięi działalności człowieka. Z tego wychodzą mi 2 wnioski :
    1. przyroda kicha w większości przypadków na to co z nią sią dzieje, i ponownie przedrze się tam gdzie należy.
    2. ochrona natury stworzonej za pomocą człowieka jest może troszeczkę paradoxalna, ponieważ ekologia miała by chronić naturę przed działaniem człowieka. Właściwie gdyby nie było kogoś kto chciał kopać piasek, to by nie było biotopu i nie było by czego chronić.:-)

    Jeżeli dotyczy Chin i ich budowy zapory, to obawiam się, że niema to nic wspólnego z ruchami wolnorynkowymi, lecz starania rządu chińskiego w ramach osiągnięcia celów wyższych.

    Moim zdaniem powody do dobrowolnej instalacji filtra istnieją, jeżeli istnieje popyt po zachowaniu ekologicznym, kupujący jest podatny zapłacić więcej z wiadomością, iż produkt był wyprodukowany z względami na środowisko naturalne. Ekologizacja produkcji może także być z powodów zdrowotnych ludzi mieszkających w okolicy, ponieważ zakład przemysłowy potrzebuje pracowników i nie każdy chce pracować w zanieczyszczonym środowisku, nie mówjąc o możliwości podania spółki do sądu za niszczenie zdrowia. Może także istnieje możliwość sprzedarzy zawartości filtra do dalszego przetworzenia innym spółką, lecz to zgaduję.

  • Tutaj kłóci się podejście prawicowe z lewicowym – ja sam staram się kroczyć drogą środka, w czym chyba nie doszlibyśmy do zgody. Moim zdaniem taka wiara w to, że “jakoś będzie”, że ludzie są przecież mądrzy i dla własnego dobra będą się domagać ekologicznego postępowania, jest mocnym idealizowaniem rzeczywistości. Człowiek zawsze był dosyć leniwy i wygodny, robi nie to, co dla niego dobre czy zdrowe, ale to co prostsze i mniej prachochłonne. Jeżeli chodzi o codzienne sprawy, to oczywiście państwo nie może się nijak wtrącać w to, co robimy – nie może nas zmusić do tego, abyśmy ćwiczyli albo kształcili się. Sprawa środowiska naturalnego ma jednak zbyt duże znaczenie, aby liczyć na to, że “jakośŁ i “kiedyś” się to rozwiąże, jak będzie popyt. Jeżeli chodzi o globalny problem, to trzeba go zdefiniować i zapobiec mu, bez względu na aktualne korzyści firm czy spółek przemysłowych. Mówiąc językiem ekonomii – przyniesie to dochody w długoterminowej perspektywie.
    To samo zresztą dotyczy “wolnorynkowej” hodowli zwierząt z obcych krajów. Demokratyczne nie powinno zabraniać przedsiębiorcom w swobodnym wykonywaniu obranej czynności handlowej – co jednak zrobić, kiedy okazuje się, że zwierzęta uciekające z farm likwidują równowagę ekosystemu, mają więc daleko idący wpływ na przyszłą ekonomikę nie tylko państwa, ale w przyszłości także całej Europy? Nikt nie mówi nic o jakichś odgrónych zakazach, po prostu w tym przypadku na wszelki wypadek warto trochę dokładniej rozważyć konkretne sprawy, ewentualnie wprowadzić ograniczenia. Nie jest to żaden element lewicowej polityki – to po prostu zwykła ostrożność.