Potiomkin

            Dzisiejsza Polska dorobiła się przedstawicieli, którzy są bardziej święci od niejednego przedstawiciela Kościoła. Przepiękną ilustracją tego faktu była niedawna wizyta papieża Benedykta XVI w Polsce.

            Otóż bez żadnego nacisku ze strony watykańskich władz kościelnych rząd we współpracy z państwowym klerem nie tylko ogłosił całkowitą prohibicję na czas wizyty, ale też kazał pozrywać lub zakryć “nieprzyzwoite” billboardy. Zniknęły więc nie tylko plansze reklamujące prezerwatywy, podpaski i papier toaletowy, ale też kosmetyki i proszki do prania. Jedynym subiektem, który odmówił zdjęcia swoich plakatów była firma zajmująca się propagacją filmu “Kod Da Vinci” – to, co szef firmy usprawiedliwiał zwykłą potrzebą dotrzymania umowy o harmonogramie kampanii reklamowej, zostało nazwane “bezczelną prowokacją”.

            Oczywiście wielu innych firmom wizyta papieża nie tylko nie sprawiała kłopotu, ale wręcz odwrotnie była niezłym źródłem dochodów. Operatorzy sieci telefonii komórkowej stworzyli specjalną usługę, po której kupnie pielgrzymi otrzymywali informacje o wszystkich ważnych aktualnościach w formie SMS.

            Jak zawsze więc obok ludzi szczerze przejętych wydarzeniem kotłowała się masa twarzy udających zainteresowanie, bo “co by ludzie powiedzieli?”. Pamiętam rozmowę dwu studentek, którą jedna zakończyła zdaniem “Wiesz co, to ja uciekam. W razie czego zobaczymy się na papieżu, to ci dopowiem”. Moja połowa opowiadała mi zaś, z jakim cierpiętniczym wyrazem twarzy siedzieli pewnego ranka na tarasie knajpki jej stali bywalcy i sączyli bezalkoholowe, owocowe piwka.

            Zawsze bardziej ceniłem szczerą religijność od wykrzykiwania haseł o ideałach i moralności. No cóż – aktualnie Polska zmierza w stronę tego rodzaju krzyku i gróźb represji. Zakrywanie billboardów i kilkudniowe prohibicje są zaś według mnie nowoczesną formą wiosek Potiomkina. Albo gorzej – demonstracją mającą powiedzieć “dajcie nam więcej władzy a zakażemy  tych rzeczy na dłużej”.

            Dla nas płynie z tego taki morał : w okresie szału wyborczego warto rozejrzeć się u sąsiadów i dla przestrogi poobserwować, co się dzieje, kiedy obywatele dokonają niewłaściwego wyboru. Życzę szczęśliwej ręki.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *