Jesień i zima ubiegłego roku przebiegały u mnie pod znakiem spotkań z poezją francuską, a dokładniej – szybką podróżą do przegniłych korzeni poezji dekadenckiej. Przy okazji zgromadziłem w notatkach i kserokopiach ciekawą serię tłumaczeń, które obiecałem tutaj zamieścić. W styczniu. Dyskretny urok prokrastynacji.
Oto jeden jedyny wiersz Paula Verlaina w przekładzie najlepszych czeskich i polskich tłumaczy – naoczny przykład tego, jak niesamowitą przygodą może być praca translatorska i jak wiele zależy od osobowości i charakteru człowieka, który ją wykonuje.
Piosenka jesienna, jeden z najbardziej znanych wierszy francuskich, pochodzi z pierwszego zbiorku Verlaina – Poèmes saturniens (1866). Jeżeli władacie żabim językiem, to zapraszam najpierw do lektury oryginału :
Chanson d’automne
Les sanglots longs
Des violons
De l’automne
Blessent mon coeur
D’une langueur
Monotone.
Tout suffocant
Et blême, quand
Sonne l’heure,
Je me souviens
Des jours anciens
Et je pleure
Et je m’en vais
Au vent mauvais
Qui m’emporte
Deçà, delà,
Pareil à la
Feuille morte.
***
Georges Rouault: Verlaine z dziewicą (1939)
I tutaj zaczyna się zabawa. Na przestrzeni kilku dziesięcioleci z Piosenką (oraz innymi utworami autora) zmierzyli się najwięksi giganci czeskiej literatury – Verlaina często tłumaczył na przykład Karel Čapek oraz cała plejada najlepszych poetów. Co ciekawe, chociaż poetyka takiego Františka Hrubína jest mi niesamowicie bliska i bardzo lubię Seiferta i Holana, to dla mojego ucha stary niedobry Paul najlepiej brzmi w przekładach stosunkowo mało znanego poety i tłumacza Petra Kopty. Ale nie uprzedzajmy – przeczytajcie sami.
Oto Verlaine na 4 sposoby – polecam zrobić sobie kilka sekund pauzy między poszczególnymi tłumaczeniami. Warto.
Podzimní píseň
Dlouhý ston táh
na violách
jeseně
podivný žal
srdce mi jal
znaveně
Bledý jsem stál
a vzpomínal
přešel čas
teď v pláči sním
když uslyším
hodin hlas
A kráčel jsem
ve větru zlém
jenž mě nes
jak ze zahrad
list, který zvad
a pak zas kles
Jaroslav Seifert
***
Píseň podzimní
Sám sklon a ston
svých viol tón
podzim roní
a duši mou
rve touhou mdlou
monotónní
Skláním se níž
a blednu, když
chvíle zazní.
Vzpomenuv dnů
propadlých snu
pláču v bázni
A odcházím
ve vichru zim
který svistem
žene mne z chvil
jako bych byl
suchým listem
Vladimír Holan
***
Podzimní píseň
Ó podzime
tak dlouze tvé
housle lkají
mou duši tou
hrou unylou
utýrají
Dýchaje tíž
zesinám, když
orloj slyším
vše je to tam
ten žal, co mám
neutiším
I odcházím
povětřím zlým
jehož svistem
jsem hnán sem tam
jak byl bych sám
suchým listem
František Hrubín
***
Podzimní píseň
Když do korun
pláč z vetchých strun
podzim roní
vždy jímává
mě únava
monotónní
Děs, rozehrán
při hudbě hran
skráň mi smáčí
vracím se zpět
do zašlých let
tiše pláči
Hnán vichřicí
zlou, skučící
letím v dáli
pryč z těchto míst
zmítán jak list
opadalý
Petr Kopta
***
W Polsce Piosnka jesienna była prawdopodobnie pierwszym tłumaczonym wierszem Verlaina. W 1896 roku “Przegląd Poznański” pisał o niej jako o “perełce nowszej liryki francuskiej”. Duża liczba przekładów wynikała z konkursu, w którym udział wzięło wiele wybitnych nazwisk. Niestety udało mi się znaleźć tylko dwa najbardziej znane tłumaczenia.
***
Piosenka Jesienna
Łkanie bezsennej
Skrzypki jesiennej,
Sierocej,
Serce mi rani,
Grąży w otchłani
Niemocy.
Drżący i siny,
– Gdy brzmią godziny
Tułacze –
Wspomnieniem tonę
W czasy minione
I płaczę.
I idę smutnie
W wichr, co okrutnie
Mnie miecie
Swymi podmuchy,
Niby liść suchy
Po świecie.
tłum. Leopold Staff
***
Piosnka jesienna
Długie, wichrowe,
Wiolonczelowe
Westchnienie,
Dźwięk monotonny,
Serce bezbronne
W jesieni.
Wszystko przepada
W godzinie bladej,
Tułaczej,
Wołam wspomnieniem
Dni dawnych cieni
I płaczę.
Idę w zagładę –
Złe wichry ślady
Zatarły –
W tę, w tamtą stronę,
Jak liść strącony,
Umarły.
tłum. Kazimiera Jeżewska
***
Czeskojęzycznym polecam wspaniałą monografię Verlaina Slova na strunách (Mladá Fronta 1998), z której pochodzą powyższe czeskie tłumaczenia. Jeżeli ktoś z was ma ją w domu, to wiedzcie, iż desperacko jej pragnę i zrobię wszystko, by ją dorwać. Sprzedam przyszłe dzieci w niewolę. Złotem wyważę.
Mam nadzieję, że kiedyś w końcu się pozbieram, by napisać kilka słów o Rimbaudzie, który chyba najbliższy jest temu, czego oczekuję od czystej, surowej poezji. Znając jednak moje tempo mam nadzieję, że tekst pojawi się przynajmniej w granicach najbliższej pięciolatki.
Verlaine i Rimbaud
P.S.
W międzyczasie odsyłam wszystkich zainteresowanych do filmu Całkowite zaćmienie Agnieszki Holland (1995). Zaćmienie bardzo trafnie przedstawia toksyczny związek nastoletniego geniusza i starego, agresywnego satyra, w jakiego Verlaine z biegiem lat coraz wyraźniej się zmieniał.
Chociaż bardziyj od wyklętych poetów preferujym poezje absyntu, tak było miło przeczytać Verlaine’a w tylu wersjach :-)
Co do filmu Holland tak do dzisio nimogym przegryźć, że w roli Rimbauda groł DiCaprio (!). Osobiście mi jego hollywoodzko twarz zagłuszała wyobrażenia związane z panym Ręmboo. Widziołbych w tej roli jaksigo wiynkszego urwisa, z serca aj z wyglóndu.
Ej, przecież wyklęci poeci to JEST poezja absyntu! Patrz pierwsze zdjęcie ;)
Film widziałem jeszcze zanim porządnie wgryzłem się w tematykę – i przyznam, że za pierwszym razem też wydawał mi się hollywoodzko nierzeczywisty. Po raz drugi obejrzałem go już po przeczytaniu biografii i monografii obu zbereźników i musiałem zwrócić honor pani Agnieszce. Jeżeli miałbym się czegoś czepiać, to paradoksalnie tego, że zrobiła z Rimbauda jeszcze większego wieśniaka i nieokrzesańca, niż jakim prawdopodobnie był naprawdę.
DiCaprio do dzisiaj walczy z klątwą Titanica, ale u mnie już zdążył się odczarować, jest naprawdę wyśmienitym aktorem – co potwierdził przed (Gilbert Grape) i po Titanicu (Aviator). Rozumiem, że wielu ludzi irytuje ta młodzieńcza twarzyczka – w przypadku tego filmu była jednak jednoznacznym atutem, podobieństwo DiCaprio do portretów i fotek Rimbauda jest uderzające.
W każdym razie polecam też doskonałą czeską publikację Doušek jedu. Jest w czeskocieszyńskiej bibliotece, strasznie chciałbym ją mieć na własność i staram się szukać po antykwariatach, ale na razie bezskutecznie :/
Film widziałem jakiś czas temu i faktycznie, dokładniejsza znajomość biografii i tła mogłaby skorygować odbiór. Ale nie do filmu jako takiego się przyczepiam, co jedynie do wyboru DiCaprio. Tu się chyba będziemy różnić. Właśnie z wyglądu nie wydaje mi się odpowiedni do grania tej roli. Wg mnie to słodkie ‘rošťáctví’ Rimbauda idzie w innym kierunku niż ‘młodzieńczość’ Caprio. Ale chyba jestem trochę uprzedzony do tego ostatniego ;)
A z absyntem to był taki żart.. nie jestem wielkim czytelnikiem i miłośnikiem tej liryki, natomiast jej nieodłącznego tujonowego atrybutu, owszem %-)
W każdym razie cieszę się na kolejnego poetę z cyklu!
Hm, teraz zauważyłem, że jakoś wyskoczyłem z gwary w mojej odpowiedzi :D
Kreacja DiCaprio dosyć surowo trzyma się ówczesnych opisów, a przynajmniej tych, które dane mi było czytać. Rimbaud w ciągu tych lat wyrósł na archetyp smarkacza-buntownika, możliwe, że właśnie ta legenda popsuła niejednemu widzowi odbiór filmu.
Obiecuję, że napiszę o nim gdy tylko uda mi się odzyskać ten Doušek jedu :)