Kontynuując moje wojaże wgłąb dziejów poezji francuskiej cofnąłem się o 600 lat i dotarłem do Franciszka Villona. Po nieco mdłym Verlainie (o którym za kilka dni) w końcu doczekałem się porządnego haustu...
blog & archiwum
Kontynuując moje wojaże wgłąb dziejów poezji francuskiej cofnąłem się o 600 lat i dotarłem do Franciszka Villona. Po nieco mdłym Verlainie (o którym za kilka dni) w końcu doczekałem się porządnego haustu...