Liberté, egalité, fraternité

Mamusia pokłada na stole talerz. „Jedz synku, dzisiaj jest zupa z brukselki”. „Mamo, a czy to jest to samo, co wsześniej pierogi ruskie?” Takimi hasłami rzucał Marek Niedźwiedzki w wigilię naszego wejścia do Unii na antenie Trzeciego Programu Polskiego Radia. Szkoda, że różnego rodzaju ugrupowania czeskie i polskie nie zdobyły się na podobną odrobinę humoru.

Zadrasnął być może o ten klimat Václav Klaus, który pomimo starań nie potrafi do końca ukryć swojego sceptycyzmu i który chyba jeszcze ciągle uważa nasze wejście do Unii za swoistą klęskę narodową. 1 maja wspiął się na górę Blaník, by przy kieliszku szampana wygłosić mówkę i życzyć narodowi szczęścia. Pewnie miał nadzieję, że towarzyszący mu tłum obudzi rycerzy śpiących w podziemiach, a ci z kolei wyjadą na powierzchnię, by sprawdzić, co się dzieje. Małe państwo, mali ludzie. Prezydent prosi o pomoc w starciu z molochem, który może nas wykorzystać i zniewolić. Liberté?

Inaczej w Polsce. Tam kompleksy są wdeptywane w ziemię, coraz to nowe głowy zwracają się w stronę Brukseli, by dać znać o sobie i swoich poglądach. W zeszłym tygodniu któryś z dostojników kościoła ogłosił zamiar podarowania Brukseli dwóch wielkich krzyży, by ta mogła je wywiesić w sali obrad. Wszystko to w chwili, kiedy przywódcom Unii już prawie wydawało się, że Polska przestanie forsować do ogólnego statusu większe prawa dla jednej religii. Egalité?

Są jednak przebłyski światła, okazuje się, że pomimo wszystko ludzie mogą dojść do zgody. Wróćmy do Czech, by zostać świadkami fascynującego aktu pojednania. W stołecznym mieście, w odstępie zaledwie kilkudziesięciu metrów, protestują przeciw Unii Europejskiej anarchiści (lewica) i neofaszyści (ehm, ehm, ugrupowania skrajnie prawicowe). Fraternité?

Ech, bieda. Jednak nie smuć się, obywatelu! O ile na razie nasze wejście do Europy nie zmieniło niczego w twoim szarym życiu, to zanosi się na lepsze czasy. Wygląda na to, że czeka na ciebie długi i przezabawny euroteatrzyk o tysiącu aktorów. Sądząc po jakości pierwszych skeczów naprawdę będzie się z czego pośmiać.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *