Recenzja : Herbie Hancock „The Imagine Project” (2010)

Herbie Hancock to niezniszczalna maszyna, niewyczerpane źródło pomysłów i inspiracji, niestrudzony odkrywca barwnego świata dźwięków różnych kultur. W odróżnieniu od wielu innych stetryczałych gwiazd jazzowego nieboskłonu od dekad trzyma rękę na pulsie, nie zahaczając nawet o obciach i tanią tendencyjność.

„The Imagine Project” to niezwykle rozbudowany projekt opierający się na kooperacji dziesiątek wyśmienitych muzyków z całego świata, ludzi pochodzących z różnych kultur i środowisk. Płyta była nagrywana w różnych miejscach globu – słuchacza czeka więc fascynująca przeprawa od jamajskiego Kingston przez deltę Missisipi aż ku bramom Tadż Mahalu.

Chodzi o projekt prawie koncepcyjny – w filmie znajdującym się na stronie www.herbiehancock.com pianista przedstawia swoich współpracowników oraz ideę przewodnią albumu, czyli ideę muzyki jako spotkania, czynnika przełamującego bariery. Obserwując entuzjazm legendarnego pianisty aż trudno uwierzyć, że w tym roku stuknęła mu siedemdziesiątka.

Po obejrzeniu teasera spodziewałem się bardzo wiele – a otrzymałem jeszcze więcej. Okazało się, że Hancock ponownie miał niesamowicie szczęśliwą rękę przy wyborze artystów wykonujących poszczególne utwory. Dla mnie największym zaskoczeniem jest utwór „Don’t Give Up” w fenomenalnym wykonaniu P!NK i wokalisty Johna Legenda, który moim skromnym zdaniem co najmniej dorównuje oryginalnemu duetowi Petera Gabriela i Kate Bush.


Płytę otwiera utwór „Imagine” Johna Lennona, który w odświeżonej aranżacji stanowi podróż przez całą gamę stylów – zaczyna się jako spokojna rozmowa głosów P!NK i Seala przy akompaniamencie fortepianu, którą od drugiej zwrotki przejmuje wokalistka India Arie, z tła wyłaniają się afrykańskie dźwięki i rytmy, w pewnym momencie do akcji wkracza łkająca gitara kolejnej legendy – Jeffa Becka.

Na płycie pojawia się też utwór kolejnego „żuka” – „Tomorrow Never Knows” George’a Harrisona, który wykonuje tutaj Dave Matthews. W soulowo-gospelowym kawałku „Space Captain” wystąpiła para małżeńska Susan Tedeschi i Derek Trucks, którego gitara „poopowiadała sobie” w części instrumentalnej z fortepianem Hancocka. Utwór „Tamatant Tiray” tuareskich muzyków Tinariwen płynnie przechodzi w refren „Exodus” Boba Marleya.

W przeróbce „The Times, They Are A’changin’” Boba Dylana usłyszeć można natomiast irlandzki folk w wykonaniu The Cheftains i wokalistki Lisy Hannigan przy akompaniamencie malijskiego muzyka Toumani Diabaté. Płytę zamyka kompozycja „The Song Goes On”, w którym wokalistka Chaka Khan połączyła siły z Anoushką Shankar (córka słynnego Ravi Shankara). Indyjskie klimaty plus saksofon Wayne’a Shortera – lepiej być nie mogło.

To z pewnością jedna z najbardziej barwnych płyt sezonu, świetny „otwieracz umysłu”, twór dojrzały i wycyzelowany do perfekcji. Zapraszam do udziału w tej podróży.

Warto spróbować : Don’t Give Up, Imagine, Space Captain, The Song Goes On

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *