Tóż nóm powiesili Saddama. I burzy się w nas humanistyczny duch z głodem sprawiedliwości. Tak na prawdę kary śmierci nie ma u nas przede wszystkim dlatego, że prawie nigdy nie wiadomo do końca, czy aby na pewno sprawa nie okaże się pomyłką sądu, ale tutaj chyba nie było nikogo, kto miałby wątpliwości co do jego wybryków. Saddam miał tego pecha, że należał do postaci dosyć zmedializowanych, w związku z czym raczej trudno by mu było wykręcać się od odpowiedzialności.
Druga strona medalu to oczywiście niezbyt eleganckie wykonanie tego wyroku (że posłużę się takim eufemizmem). Dzięki błogosławieństwu Internetu już nazajutrz po wykonaniu egzekucji bombardowały mnie wiadomości od znajomych z adresami strony internetowej, gdzie można było obejrzeć to makabryczne reality show. Daleko to miało do chłodnej powagi egzekucji w Norymberdze.
To było jeszcze w zeszłym roku. Kilka dni temu prasa doniosła, że Estonia właśnie zamierza zrobić kilka ostatnich kroków do ostatecznego zdelegalizowania partii komunistycznej. Koniec zabawy – pozbierać zabawki i wio do domu. Pisałem ostatnio dla żartu (uhuhu), że partia komunistyczna może być ciekawym kojcem dla typów, u których będziemy widzieli, czego się po nich spodziewać. Ale tu Estonia dała Czechom prztyczka w nos. No bo jak to tak? Wszyscy naokoło pozakazywali a wy nie? To chodzi w końcu o zbrodniczą ideologię czy nie do końca? Może jeszcze faszyzm przywróćcie? Brązowe koszule stały się modne ostatnio a swastyka to takie fajne logo.
Tak czy owak przypadek Saddama oraz zakazu partii komunistycznej mają jeden wspólny wątek. Prędzej czy później po prostu przyjdzie kryska na Matyska. I w tym niedoskonałym świecie są sytuacje, kiedy nie wystarczy pogrozić paluszkiem. Oczywiście źle jest wieszać, bo kiedyś my możemy zawisnąć. I źle zakazywać, bo kiedyś nas mogą zakazać.
Ale może akurat w tym wypadku przełknijmy tą gorzką pigułkę. Mimo wszystko zrobiło się bezpieczniej.