Jakże zmienny jest los felietonisty. Bywają dni, gdy pusto i szaro, w głowie echo. Trza felieton wypocić, tymczasem Inspiracja poszła na zakupy z siostrą Muzą, a w domu zostali tylko ich złośliwi bracia – Termin i Obowiązek.
Na szczęście jednak rozbłyśnie od czasu do czasu tęcza na horyzoncie. Zdarzają się bowiem takie dni, kiedy felietonista wyślizguje się spod pościeli, siada przy komputerze i włącza serwis informacyjny, a tam … Bonanza! El Dorado! Zipang! Promocja w hipermarkecie! Po siedmiu latach chudych nadchodzi pora na napełnienie bebecha po same brzegi. I uradował się lud felietonistyczny, i złożył Panu ofiary z plonu i zwierzyny pustynnej.
Mówię oczywiście o nowej fali fraszek, które wyleciały z gniazdka Ligi Polskich Rodzin. Stronnictwo to bowiem zdało sobie sprawę z upadających preferencji wyborczych i wyciągnęło z owego faktu logiczne wnioski – trzeba albo poluzować, albo pójść na całość. Wybrali wariant numer dwa.
Nie będę się rozpisywał na temat szczegółów wydarzeń, do których doszło – zostały już dosyć solidnie wyśmiane w mediach zarówno polskich, jak i zagranicznych. Czeska prasa, która ogólnie uważa, że Polska to kraj trzeciego świata, w którym rządzi Taliban w sutannach, sypnęła notkami pełnymi przerażenia. Braciom Czechom wydaje się bowiem, że ktoś w Ojczyźnie traktuje owe pomysły poważnie.
Jest tak – piękny Roman chce wyrzucić z kanonu lektur szkolnych Gombrowicza, Kafkę, Goethego, Witkacego i Dostojewskiego – aż podziw bierze, iż ostali się Norwid i Tuwim. Zamiast nich wprowadził trochę alibistycznie biografię Jana Pawła II, który po raz kolejny stał się orężem w ręku ludzi, którzy nie warci podnóżka u stóp mu robić. W sumie dziwię się, że Roman nie poszedł na całość i zamiast zagęszczania spisu Sienkiewiczami od razu nie walnął tam księgi cytatów Romana Dmowskiego.
Druga afera była jeszcze zabawniejsza i w ogóle odbiła się szerokim echem w obrębie całej Europy – padła bowiem propozycja, by specjalna komisja zbadała sprawę Teletubisiów. Jeden z nich (pseudo Tinky-Winky) nosi bowiem czerwoną torebkę, co może być podobno oznaką skłonności homoseksualnych. Przepraszam, ale to takie nagranie na smecz, że wprost nie wypada się z tego tematu naigrywać. Oczywiście internauci wystąpili z garścią własnych propozycji, jeżeli chodzi o dalsze kroki komisji – trzeba sprawdzić, jak dokładnie wygląda związek uczuciowy między Bolkiem a Lolkiem, ktoś też obliczył, że w Muminkach jest dwóch facetów ponad plan i nie wiadomo, co robią w czasie długich skandynawskich nocy. Podejrzany jest też Miś Uszatek, który jest dorosły, ale mieszka z mamą i chodzi do przedszkola. Ja zaś uważam, że klasycznym zbiorem perwersji jest seria o Kubusiu Puchatku (dwa lata temu pisałem o tym, jak LPR wyrzuciło go z przedszkola) – pomijając wszystkie pozostałe aspekty (kompleks Edypa małego kangurzątka, ADHD – czyli nadpobudliwość Tygryska, chroniczną depresję Osiołka i stany lękowe Prosiaczka) warto przypomnieć, że w oryginale Winnie the Pooh była dziewczynką. Do Polski dotarł(a) więc niebezpieczny transwestyta.
Tak myślę, co by się działo, gdyby jednak Roman zdecydował się pójść w drugą stronę, by ratować preferencje. Oczyma wyobraźni widzę go, jak kroczy w różowych stringach na czele Parady Równości, staje przed budynkiem Ministerstwa Edukacji Narodowej, drze na kawałki listę lektur i wpisuje na pierwsze miejsce nowej listy Kubusia Puchatka.