CzechTek 2005

Wyobraziłem sobie CzechTek doskonały. Policja nie przekracza swoich kompetencji i nie blokuje dojazdu do legalnie wynajętej łąki po publicznych komunikacjach. 7000 ludzi spotyka się, tańczy przez trzy dni, po czym opuszcza zdeptaną, ale wysprzątaną łąkę. W czasie tych trzech dni miejsca przebiegu imprezy pilnuje 200 policjantów, którzy udzielają mandatów i upomnień za ewentualne wykroczenia.

Dokładny opis rzeczywistych zdarzeń obserwowanych oczami uczestnika możecie przeczytać na przykład na stronie www.tdz.wz.cz/paroubtek05 (osobiście znam autora – nie pali, pije jedno piwo na tydzień, zapalony fan historii kina). Policja z pełną mocą uderzyła w ludzi bez ostrzeżenia, innym razem – obiecując godzinę czasu do pakowania sprzętu, atakowała po 20 minutach. Kilku różnych świadków opisało sceny, kiedy furgonetki policyjne wjeżdżały w pełnej szybkości w tłum. Pierwsza fala ataku spotkała się z minimalnym oporem (butelki, które opisują akta policyjne, były wtedy jeszcze z plastyku). Agresja wzmogła się dopiero później (cytuję : „a co ty byś zrobił, gdyby ktoś skopnął ci dziewczynę glanem na ziemię?”). W ostatniej fazie niedobitki uczestników zrezygnowały całkowicie z oporu i zebrały się pod jedyną działającą sceną, gdzie zaczęły tańczyć. Policjanci otoczyli tłum i wrzucili między ludzi granaty ogłuszające oraz te zawierające gaz łzawiący. Tak samo potraktowali wcześniej grupkę, która usiadła posłusznie na gołej ziemi pod inną sceną. Jeden z uczestników opowiadał, jak to jakiś policjant kazał im wsiąść do samochodu, by po chwili druga ekipa nawrzucała im do środka granaty. Do przesłuchania w Pradze wieziono człowieka, któremu pałka policyjna zerwała wiązania kolanowe.

Piszę o tym wszystkim, by dać też możliwość poznania innej wersji wydarzeń, niż ta policyjna. Wielu ludzi nie wątpi już dzisiaj, że decyzja o stłumieniu CT była fatalna. Szkody materialne i liczba rannych wielokrotnie przewyższa te, które powstałyby w wyniku normalnie przebiegającej imprezy. Policja kilkakrotnie została przyłapana na jawnym kłamstwie – pomimo ciągłych korektur ze strony właściciela łąki, podawała najpierw, że  uczestnicy korzystali z niej nielegalnie, potem, że umowa dotyczyła imprezy urodzinowej a właściciel nie wiedział, co podpisuje (prawdziwy tekst umowy na www.idnes.cz). Sam byłem na podobnych, acz maluczkich, akcjach – organizatorzy są często wegetarianami i interesują się ekologią, uczestnicy CT potwierdzają zresztą, że teren był na bieżąco porządkowany (a w miesiąc po zeszłorocznej edycji na łące nie było śladu imprezy). A atak policji? Proszę porównać z cytatami wyjaśniającymi zasady jej działania w przypadku akcji neofaszystowskich – rzecznik prasowy powiedział niedawno, że „skinów nie atakujemy, gdyż przyniosłoby to większe szkody materialne i zdrowotne, niż w wypadku nieingerencji, a musimy dbać też o ich zdrowie ”. Okazuje się więc, że opłaca się rżnąć tekkowców uzbrojonych tylko w patyki i butelki, bo po prostu jest łatwiej? Warto się zamyślić też nad tym, że NIGDY w ciągu ostatnich 15 lat nie doszło do wykorzystania takiej siły policyjnej – i to przeciwko grupie ludzi o tak niskim stopniu społecznego niebezpieczeństwa.

Tutaj wcale nie chodzi już o muzykę elektroniczną (teza, że na tego typu imprezach gra się tylko techno, jest twierdzeniem powielanym przez Novę), co zrozumieli na przykład Václav Havel czy Jiřina Jirásková, którzy czynnie popierają protesty uczestników. Chodzi o to, że musimy się nauczyć tolerować nawet tych ludzi czy styl muzyki, który nam się nie podoba. Obojętne, czy chodzi o metal, hip hop, punk czy granie na grzebieniu. Obojętne, jak są ubrani, jak tańczą, jak często się myją, co czytają. O ile pojawiają się wypadki wandalizmu, trzeba je karać indywidualnie, nie linczować za nie całą grupę. Masowy atak 2000 uzbrojonych profesjonalistów na młodzież w sandałach i krótkich spodenkach jest przejawem tego, gdzie mogą zapędzić nas stereotypy.

Boję się dalszego kroku.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *