Felieton 252 – Bezpłodny senat

Wiele razy obiecywałem sobie, że ograniczę ilość felietonów o polskiej polityce, ale cóż – znowu porażka. Przepraszam, sorry, nie zdzierżę, poprzepalały się obwody w moim bucomierzu.
 
Czasami nachodzą mnie grzeszne wizje. Zamykam się sam w pokoju, zaciągam rolety, zapycham dziurkę od klucza skarpetką i z wypiekami na policzkach marzę o rządach ekspertów. Ostatecznie jednak muszę wyjść na zewnątrz, a wtedy dostaję w twarz od rzeczywistości tak, jak podczas ostatniej debaty senatorów na temat in vitro.
 
Tzw. prawo Poego postuluje, że prawdziwy ekstremizm jest nieodróżnialny od swojej parodii. Rzadko zdarza mi się pomylić prawdziwego newsa z artykułem satyrycznym, ale przyznam, że tym razem wielokrotnie musiałem sprawdzać, czy dziennikarze nie robią mnie w konia. Senatorzy – w myśl zasady “nie znam się, to się wypowiem” – rozmawiali o zarodkach jako o “rodzeństwie” i skarżyli się, że komórki jajowe są układane na zimnym szkle; straszyli sądem ostatecznym, upadkiem cywilizacji i wrotami piekielnymi; pytali, czy zamrożony zarodek mógłby w przyszłości zostać bratem swojego przodka; wspominali o “środkach koncepcyjnych” i “wymuszaniu onanizmu na mężczyznach“.
 
Jeszcze smutniejsze były komentarze hierarchów kościelnych, którzy pozbyli się resztek skrupułów i zaczęli otwarcie grozić ekskomuniką wszystkim politykom popierającym projekt ustawy. Jednym z najgłośniejszych obrońców życia był przy tym arcybiskup Hoser, który od lat milczy w sprawie dosyć poważnych oskarżeń dotyczących jego działań w trakcie ludobójstwa w Rwandzie. Murziny murzinami, ale zygotę to ty szanuj.
 
Nie trzeba chyba dodawać, że ta sytuacja nie tylko uniemożliwia racjonalny dialog, ale też stawia w kłopotliwej sytuacji wiele projektów naukowych. Jeżeli polskim politykom nie przechodzi przez gardło (a raczej szyjkę macicy, badum-tss) temat in vitro, to wyobraźcie sobie, jaki Armagedon spowodowałaby dyskusja na temat niezwykle obiecujących badań nad embrionalnymi komórkami macierzystymi.
 
W trakcie senackiej debaty ideologia po raz kolejny wlazła z butami w medycynę, a ignorancja przekrzyczała kompetencje. Obawiam się, że dopóki to się nie zmieni, pojedziemy do Europy z nogą na hamulcu.
 
Na razie nici z marzeń o wielkości, ojczyzno – miał być Mesjasz Europy, a wychodzi naturalnie poczęty Głupi Jaś. Ale ja mam to gdzieś. Nikt nie odbierze mi mojego pokoju, rolet i skarpetki.